Waloryzacja środków na kontach ubezpieczonych w ZUS

Czerwcową waloryzacją środków zgromadzonych na kontach i subkontach osób ubezpieczonych, w tym waloryzację kapitału początkowego, Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeprowadza co roku.

Środki rosną o określony procent. Wysokość waloryzacji konta zależy od inflacji (wzrostu cen towarów i usług) oraz od przypisu składek (wzrostu płac i liczby ubezpieczonych) z poprzedniego roku. Z kolei waloryzacja subkonta to pochodna dynamiki wzrostu PKB za ostatnie 5 lat.

Czerwcowa waloryzacja w 2020 roku

W tym roku to waloryzacja na poziomie odpowiednio 108,94 proc. i 105,73 proc.

Oznacza to, że środki osób ubezpieczonych w ZUS zwiększyły się o ponad 243,3 mld złotych.

Czerwcowa waloryzacja w 2020 roku – wyliczenia ZUS

ZUS wyliczył, że osoba ubezpieczona, która na swoim koncie w ZUS zgromadziła 450 tys. złotych, dzięki przeprowadzonej waloryzacji zyskuje 40,2 tys. złotych.

Natomiast jeśli ktoś dotąd zgromadził 850 tys. zł w postaci składek i kapitału początkowego, to waloryzacja doprowadzi do dopisania aż 76 tys. zł

W związku z pandemią koronawirusa, informację o stanie konta ubezpieczonego będzie można sprawdzić w tym roku wyłącznie na swoim profilu na Platformie Usług Elektronicznych. Osoby, które o to wystąpią, informację otrzymają również w wersji papierowej.

Źródło:

www.gov.pl

MF: Elektroniczne tytuły wykonawcze – zmiana adresu API

Nowy adres: https://etw-tst.mf.gov.pl/ai/

Źródło: https://www.gov.pl/web/finanse/elektroniczne-tytuly-wykonawcze–zmiana-adresu-api

Wirus zmienił prawniczą praktykę

Na całym świecie sądy, prokuratury i pełnomocnicy, stanęli przed dużym wyzwaniem nie tylko organizacyjnym, lecz także etycznym. Jak skutecznie pracować w warunkach zarazy?

Chyba najbardziej jaskrawym przykładem funkcjonowania wymiaru sądownictwa w czasie epidemii jest Singapur. W tym niewielkim państwie-mieście na Dalekim Wschodzie pandemia spowodowała, że sędziowie zaczęli wydawać wyroki za pomocą aplikacji służącej do wideokonferencji – Zoom. Także w sprawach najcięższych kategorii. Pewnego mężczyznę za handel narkotykami skazano na karę śmierci. Wyrok wydano on-line.

Aplikacje nie do wszystkiego

Wydawanie wyroków w tak poważnych sprawach za pomocą aplikacji wzbudza bardzo duże kontrowersje. Doktor Kamil Mamak, ekspert specjalizujący się w prawie karnym i nowych technologiach, autor popularnego prawniczego bloga Criminalfuture.com, zastanawia się nad etycznymi aspektami stosowania takich technologii.

– Nie wiem, czy powinno się wykorzystywać Zooma do wszystkich postępowań – mówi wprost. – Uważam, że jest to mocno nieetyczne. Tak poważna decyzja powinna być według mnie ogłoszona twarzą w twarz, aby uszanować godność osoby, która została skazana, ale także z tego względu, że dla sędziego to może być łatwiejsza decyzja, gdy nie ma przed sobą osoby, którą sądzi – dodaje.

Poddawane w wątpliwość jest też bezpieczeństwo takiego rozwiązania. Stworzona prawie dekadę temu w Kalifornii aplikacja Zoom, zyskująca w czasie pandemii bardzo dużą popularność wśród użytkowników (także w Polsce), spotkała się z dość ostrą krytyką prawników ze Stanów Zjednoczonych. Prokurator generalna stanu Nowy Jork Letitia James zainteresowała się w marcu 2020 r. kwestiami dotyczącymi naruszenia prywatności oraz zasad bezpieczeństwa. Postępowanie zakończono bez postawienia komukolwiek zarzutów, jednak firma obiecała podwyższyć standardy.

Eksperci zajmujący się nowymi technologiami zwracają uwagę na inne etyczne problemy związane z korzystaniem z tego typu narzędzi, w przypadku Zooma podkreślając jednocześnie powiązania z Chinami. O tym, że zastrzeżenia dotyczące możliwości wywierania na firmę nacisków politycznych mogą być zasadne, przekonują wydarzenia wokół rocznicy masakry na placu Tiannanmen. Chińskie władze zablokowały możliwości korzystania z aplikacji przez dysydentów chcących upamiętnić ofiary 4 czerwca 1989 r.

Pomimo wątpliwości etycznych dr Kamil Mamak nie ma jednak wątpliwości, że należy iść z duchem czasu – nie tylko w czasie pandemii. Zdaniem naukowca, jeśli technologia się zmienia, to zmienić powinny się także sądy, a dotychczasowy kształt postępowań z czasów przedpandemicznych nie odzwierciedla stanu technologii.

– Nie należy myśleć w ten sposób, że list i tzw. zwrotka to jedyny akceptowalny sposób komunikowania się z sądem, w życiu pozasądowym komunikujemy się bowiem zupełnie inaczej – wyjaśnia dr Mamak, proponując od razu kilka zmian, które jego zdaniem można by wprowadzić już teraz. Zwraca np. uwagę na kwestie związane z komunikacją elektroniczną czy składaniem pism procesowych. Profesjonalnych pełnomocników można by zobowiązać do posiadania podpisu elektronicznego, a uczestnikom postępowania dać wybór, czy chcą korzystać z formy elektronicznej czy tradycyjnej.

Z Kamilem Mamakiem zgadza się mecenas Paweł Lewandowski, szef praktyki sporów w dużej warszawskiej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, postulując otwarcie się wymiaru sprawiedliwości na nowe technologie, oczywiście wraz z wprowadzeniem odpowiednich zabezpieczeń.

– Przejście na e-doręczenia (oczywiście z zastosowaniem bezpiecznych łączy i certyfikatów) jest po prostu nieodzowne – mówi, wskazując na szersze zastosowanie doręczeń elektronicznych i podkreślając, że system doręczeń w obecnej formie wpływa na przewlekłość postępowania, a eksperci podnoszą kwestię od lat. – Pandemia COVID-19 bezlitośnie unaoczniła zaniechania i zaniedbania. Nasz system doręczeń w sprawach sądowych tkwi wręcz w XIX w.

Przedstawiciele sądownictwa, z którymi rozmawiamy, zdają się dostrzegać problem, a ich głos nie różni się od zdania ekspertów nowych technologii oraz pełnomocników.

– Problemem nie jest sama technologia. Prowadzenie wideokonferencji jest proste, przyjemne i skraca czas prowadzenia postępowania – wyjaśnia Roman Ochocki, prezes Sądu Rejonowego w Sochaczewie. – Z perspektywy małego sądu problemem jest to, w jaki sposób te rozwiązania zostaną wdrożone.

Wydaje się, że pandemia zmieniła sposób myślenia o internecie w wymiarze sprawiedliwości. Zarówno w krajach common law, jak i w systemach kontynentalnych rozwiązania idą właśnie w kierunku pracy zdalnej i uinternetowienia. Jednocześnie pojawia się bardzo dużo problemów czysto organizacyjnych.

Model zależy od państwa

W Stanach Zjednoczonych pojawił się np. dość duży kłopot związany z ławami przysięgłych. W przeciwieństwie do europejskiego, amerykański wymiar sprawiedliwości opiera się w dużej mierze na udziale sędziów przysięgłych, którzy debatują nad wyrokiem w odosobnieniu, w zamkniętym pomieszczeniu. W warunkach pandemii – a w Stanach Zjednoczonych jest ona wyjątkowo dotkliwa – nie jest możliwe zachowanie warunków bezpieczeństwa i higieny ich pracy.

Amerykańskie sądownictwo stanęło przed poważnym problemem, a epidemia wpłynęła na każdy poziom – od sądów stanowych po Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, który zdecydował się w marcu i kwietniu przełożyć rozprawy, a w końcu przejść na system wideokonferencji. Po raz pierwszy w historii.

Także amerykańska policja i więziennictwo mają poważne problemy w czasie epidemii. Ze względu na kwestie epidemiologiczne prokurator generalny wydał na przykład zarządzenie związane z częstszym, jeśli to możliwe, stosowaniem aresztów domowych oraz nadzoru elektronicznego, żeby ograniczyć transmisję wirusa między więźniami. Ostatnie masowe protesty przeciwko brutalności policji, spowodowane śmiercią czarnoskórego Amerykanina George a Floyda w trakcie interwencji, wpłynęły bezpośrednio na działalność policji. Przy okazji zaś niektóre korporacje wprost zapowiedziały wycofanie się ze współpracy w zakresie systemów rozpoznawania twarzy.

Także w Wielkiej Brytanii wymiar sprawiedliwości zaczął zmagać się z procesem przyspieszonej transformacji cyfrowej. W marcu Ministerstwo Sprawiedliwości Zjednoczonego Królestwa przygotowało nowe wytyczne na czas pandemii, zwiększając rolę nowych technologii. Model brytyjski zakłada, że w postępowaniu cywilnym będzie można składać zeznania za pomocą np. Skype’a czy Zooma.

Choć w przypadku Wielkiej Brytanii zdarzało się, że sądy stosowały streaming – na przykład w czasie, gdy świadek był za granicą, pojawiały się problemy natury procesowej. W 2015 r. brytyjski sąd uznał na przykład, że nie może ocenić rzetelności zeznań świadka w ramach wideokonferencji. Obecnie zmienia się więc obowiązująca do tej pory praktyka i to na wszystkich szczeblach. W marcu 2020 r. Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa po raz pierwszy zdecydował się na rozprawę przeprowadzoną w całości online. Nie ma natomiast jednego modelu prowadzenia rozpraw.

– Brakuje zharmonizowanego systemu lub jednej centralnej technologii, która służyłaby przeprowadzaniu postepowań online – wyjaśnia mecenas Weronika Lipińska z londyńskiego biura BDO. – Każdy sąd wybiera technologię, która mu najbardziej odpowiada.

Weronika Lipińska zwraca uwagę, że tak jak w przypadku Singapuru na początku najpopularniejsza była aplikacja Zoom, ale po podniesieniu kwestii cyberbezpieczeństwa aplikacja jest używana rzadziej, a zamiast niej stosowany jest Skype. Fizyczne przebywanie w budynkach sądów ograniczono do niezbędnego minimum, a składanie pism procesowych odbywa się wyłącznie drogą elektroniczną. Elektronicznie, poprzez dołączenie do konferencji, brać mogą udział w rozprawie także osoby postronne.

Zdecydowano się na współpracę z adwokatami. Jedna z izb wydała zalecenie, aby pełnomocnik posiadał osobne monitory – najlepiej dwa lub trzy – aby móc jak najlepiej w tym samym czasie prowadzić konferencje z wieloma podmiotami.

Podobnie jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, także brytyjski system napotkał dużo problemów w sprawach karnych. Rozwiązanie okazało się bardzo proste – ze spraw karnych, wszędzie tam, gdzie wymagany jest udział ławy przysięgłych, zrezygnowano.

Partnerstwa w czasie zarazy

Czy Polacy są gotowi na takie rozwiązania? W przypadku spraw biznesowych bardzo możliwe, że tak. Mecenas Paweł Lewandowski z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka zwraca uwagę, że pandemia nie tylko przeorganizowała pracę kancelarii, tak że w biurze została jedynie niezbędna załoga administracyjna, lecz również zaczęła wpływać na relacje z klientami. Już teraz w codziennej praktyce wykorzystywana jest praca zdalna, a alternatywne do sądowych metody rozwiązywania sporów prowadzone są za pomocą wideokonferencji.

Jeszcze inaczej działają prawnicy z kancelarii Greenberg Traurig. Ta duża amerykańska firma prawnicza z centralą w Miami na Florydzie poszła w ostatnim czasie w stronę ścisłego partnerstwa z biznesem. W celu organizacji pracy wynajęła dawnego wysoko postawionego eksperta międzynarodowego koncernu biotechnologicznego AstraZeneca, a jednocześnie klienta firmy, aby opracował sposób usprawnienia działania kancelarii w czasie pandemii. Oprócz pracy zdalnej zastosowanej na samym początku pandemii, z czasem wprowadzono wiele rozwiązań logistycznych. I tak na przykład zmieniono układ pomieszczeń, tak aby pozwalał na utrzymanie dystansowania społecznego, wprowadzono współpracę w z firmą taksówkarską, aby uniknąć w miarę możliwości korzystania z transportu publicznego w celu minimalizacji ryzyka złapania wirusa w drodze do i z pracy, jak również testowanie pracowników kancelarii. Siedziba polskiego oddziału w Warszawie powoli się otwiera. Wszystko by klienci mieli pełen dostęp do usług firmy.

Wirus wpływa także na naturę przestępstw, jakie są popełniane. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że wyzwaniem dla wymiaru sprawiedliwości stanie się przemoc domowa. Jej zdaniem lockdown sprawił, że globalnie może być ponad 30 mln nowych przypadków. ©℗

Jan Żerański

Reklama na przyczepie miała charakter uboczny

Kontrolerzy z urzędu miasta stwierdzili, że na miejscu parkingowym stoi przyczepa z dwustronnymi bannerami reklamowymi, zajmującymi łącznie ponad 18,5 mkw. Miała też informację o rodzaju działalności, numerach i adresie strony internetowej.

Zajęcie pasa drogowego na cele niezwiązane z budową, przebudową remontem i utrzymaniem dróg, w tym na umieszczenie reklamy, wymaga zezwolenia zarządcy drogi. Właścicielowi przyczepy wymierzono więc karę pieniężną.

W odwołaniu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego ten wyjaśnił, że przyczepę zaparkowano pod siedzibą firmy dla celów związanych z działalnością gospodarczą. Umieszczenie informacji o firmie czy zakresie świadczonych usług miało jedynie charakter uboczny, jak na wielu pojazdach korzystających z dróg publicznych.

Kolegium stwierdziło jednak, że w dniach kontroli przyczepa pełniła funkcję wyłącznie reklamową. Świadczy o tym jej konstrukcja i brak jakiejkolwiek powierzchni mającej służyć do przewozu towarów. Zajęcie pasa drogowego wymagało więc uzyskania zezwolenia zarządcy drogi.

Zarzucając naruszenie przepisów ustawy o drogach publicznych, właściciel przyczepy zaskarżył decyzję SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie. Zdaniem skarżącego nie można przyjąć, że krótkotrwałe zaparkowanie w pobliżu siedziby firmy przyczepy służącej do działalności gospodarczej jest zajęciem pasa drogowego na umieszczenie w nim reklamy.

Sąd nie miał wątpliwości, że na przyczepie znajdowała się reklama firmy. Mimo to uchylił decyzję SKO i poprzedzającą decyzję prezydenta miasta. Zdaniem sądu istotne jest bowiem, czy przyczepa pełniła wyłącznie funkcję reklamową czy środka transportu, a tylko przy okazji nośnika reklamy wizualnej.

Ta przyczepa służyła przede wszystkim celom transportowym – uznał WSA. Wyrok jest nieprawomocny.

Sygnatura akt: II SA/Sz 55/20

Rozliczenie czasu pracy w podróży służbowej

Opis sytuacji: Pracownik o godzinie 14.00 we wtorek otrzymał polecenie służbowe od kierownika o konieczności przygotowania umowy wraz z dokumentację i dostarczenia jej do kontrahenta tego samego dnia. Pracodawca zapewnił pracownikowi transport wraz z kierowcą i wręczył pracownikowi delegację służbową. Siedziba kontrahenta znajduje się w innej miejscowości. Pracownik o godzinie 16.10 zakończył przygotowywanie dokumentacji, zweryfikował jej kompletność i 16.15 wsiadł do samochodu. O godzinie 17.15 został przywieziony do siedziby kontrahenta. Pracownik przekazał kontrahentowi plik dokumentów i zakończył pozytywnie transakcje, podpisując umowy. O godzinie 18.00 wyjechał z siedziby kontrahenta i o godzinie 19.00 dotarł do swojej firmy. W firmie zostawił podpisane dokumenty, kopie sfinalizowanych umów, spotkał się na krótko z kierownikiem, przekazując relację ze spotkania i o 19.30, wyszedł z firmy; zakończył pracę. Pracownik jest zatrudniony na stanowisku specjalisty ds. administracji, jest objęty systemem podstawowym, dni pracy od poniedziałku do piątku, godziny pracy od 7:00 do 15:00. Zgodnie z wyrokami sadowymi – czas przeznaczony na podróż służbową nie zalicza się do czasu pracy. Jednak tutaj jest inna sytuacja. Pracownik przygotowywał dokumenty po godzinach swojej pracy (do godziny 16.10) i w trakcie godzin nadliczbowych musiał dostarczyć do kontrahenta dokumentację, przyjechać do firmy i zdać relację. Faktycznie pracę zakończył o 19.30. Czy czas spędzony w podróży służbowej w trakcie godzin nadliczbowych, w przytoczonym wyżej przykładzie, zalicza się do czasu pracy? Ile godzin należy zaliczyć do czasu pracy? Czy też cały czas, który został przeznaczony przez pracownika na zrealizowanie polecenie kierownika od godziny 15.00 do 19.30 (czas podróży, przygotowywanie umowy wraz z dokumentacją) należy zaliczyć do czasu pracy, tj. 4.30?

W opisanej sytuacji do czasu pracy pracownika wliczeniu podlega cały czas od zakończenia zwykłych godzin pracy do godziny 19.30, z wyłączeniem czasu przejazdów w obie strony.

Zgodnie z najczęściej przyjmowaną koncepcją do czasu pracy podczas podróży służbowej zaliczamy:

1) czas trwania delegacji przypadający na zwykłe godziny pracy pracownika, wynikające z jego rozkładu czasu pracy;

2) czas poświęcony na realizację zleconego zadania służbowego (udział w negocjacjach, naradzie, naprawa urządzenia itd.).

Czas podróży służbowej wybiegający poza rozkład czasu pracy jest wliczany do czasu pracy pracownika jedynie w zakresie, w którym poświęcony jest bezpośrednio na pracę (realizację zleconego przez pracodawcę zadania służbowego). Do czasu pracy nie zaliczamy jednak jedynie tej części podróży służbowej, która przypada poza godzinami pracy i jednocześnie podczas której pracownik nie świadczył pracy.

W opisanej w przykładzie sytuacji do czasu pracy zaliczone powinny zostać przedziały czasu przypadające po zakończeniu zwykłych godzin pracy (po 15.00) poświęcone na realizację czynności służbowych. Będzie to zarówno przygotowywanie dokumentów, czas realizacji zadań u kontrahenta, jak też czas „rozliczania się” z zadań w siedzibie pracodawcy. Do czasu pracy nie zostaną jednak zaliczone przejazdy (łącznie 2 godziny). Pomimo wyjazdu z siedziby pracodawcy oraz powrotu do tej siedziby mamy w tej sytuacji do czynienia z podrożą służbową, a nie poruszaniem się po obszarowym miejscu pracy. Do rozliczenia czasu pracy w tym wyjeździe należy stosować zatem reguły przyjmowane przy rozliczaniu czasu pracy podczas delegacji. Wyłącza się zgodnie z nimi spod czasu pracy czas przejazdów, jeżeli podczas tego okresu pracownik nie świadczył pracy (podlegałby wliczeniu, gdyby np. pracownik podczas przejazdu przygotowywał dokumenty, dokonywał uzgodnień z przełożonym albo przygotowywał się do spotkania).

Kontrola musi być przeprowadzona w pełnym zakresie

Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych stwierdził naruszenie przez Głównego Geodetę Kraju przepisów ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO), polegające na niezapewnieniu organowi nadzorczemu w trakcie kontroli dostępu do pomieszczeń, sprzętu i środków służących do przetwarzania danych osobowych oraz dostępu do danych osobowych i informacji niezbędnych Prezesowi UODO do realizacji jego zadań. Ponadto GGK nie współpracował z Prezesem UODO w trakcie tej kontroli.

Prezes UODO ma za zadanie monitorować oraz egzekwować stosowanie RODO. W ramach swoich kompetencji m.in. prowadzi postępowania w sprawie stosowania przepisów RODO. Dla umożliwienia realizacji zadań organowi nadzorczemu przysługuje szereg określonych uprawnień, w tym prawo do uzyskania od administratora i podmiotu przetwarzającego dostępu do wszelkich danych osobowych i wszelkich niezbędnych dla niego informacji, czy uprawnienie do uzyskania dostępu do wszystkich pomieszczeń administratora i podmiotu przetwarzającego, w tym do sprzętu i środków służących do przetwarzania danych.

Ponadto administrator i podmiot przetwarzający mają obowiązek współpracować z organem nadzorczym w ramach wykonywania przez niego zadań, o czym stanowi art. 31 RODO.

Naruszenie przepisów ogólnego rozporządzenia o ochronie danych, polegające na niezapewnieniu przez administratora lub podmiot przetwarzający dostępu do danych i informacji, skutkuje naruszeniem uprawnień organu nadzorczego określonych w art. 58 ust. 1 RODO. Dlatego też, Prezes UODO uznał za uzasadnione nałożenie administracyjnej kary pieniężnej.

Przypomnijmy, że na początku marca 2020 r. Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zdecydował o konieczności przeprowadzenia kontroli przetwarzania przez Głównego Geodetę Kraju na portalu GEOPORTAL2 danych osobowych pochodzących z powiatowych ewidencji gruntów i budynków, o czym poinformował go pismem, w którym wskazał zakres kontroli oraz termin jej przeprowadzenia. W celu przeprowadzenia czynności kontrolnych, kontrolujący upoważnieni przez Prezesa UODO, okazali Głównemu Geodecie Kraju swoje legitymacje służbowe oraz przedłożyli upoważnienia imienne zawierające informację o zakresie kontroli. GGK nie dopuścił do przeprowadzenia czynności kontrolnych w pełnym zakresie wynikającym z przedłożonych upoważnień. Uzasadniając swoje stanowisko, wskazał, że według jego oceny z zakresu wskazanego w upoważnieniach wynika, że kontrola ma dotyczyć numerów ksiąg wieczystych, które według niego nie stanowią danych osobowych w rozumieniu przepisów Prawa geodezyjnego i kartograficznego.

Ostatecznie GGK podpisał upoważnienia, na których zamieścił pisemną adnotację, z której wynika, że odmawia przeprowadzenia kontroli w zakresie ustalenia m.in.: podstawy przetwarzania (także udostępniania w GEOPRTALU2) danych osobowych, źródeł pozyskiwania tych danych, zakresu i rodzaju udostępnianych danych osobowych oraz sposobu i celu tego udostępniania. Ponadto z adnotacji wynika, że Główny Geodeta Kraju wyraził zgodę na przeprowadzenie czynności kontrolnych w zakresie ustalenia, czy zostały wdrożone odpowiednie środki techniczne i organizacyjne, aby zapewnić odpowiedni stopień bezpieczeństwa danych objętych ochroną oraz czy Główny Geodeta Kraju wyznaczył inspektora ochrony danych. Niestety, z powodu braku dostępu kontrolujących do systemów informatycznych używanych przez GGK oraz dokonania niezbędnych oględzin systemu informatycznego, w toku kontroli nie ustalono, czy wdrożył odpowiednie środki techniczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa danych. Z uwagi na powyższe, w toku kontroli ustalono jedynie, jakie środki organizacyjne zastosował GGK dla bezpieczeństwa danych oraz czy powołany został inspektor ochrony danych.

Z dokonanych czynności kontrolnych sporządzono protokół kontroli, który został podpisany przez Głównego Geodetę Kraju.

Z uwagi na kategoryczny brak zgody GGK na przeprowadzenie czynności kontrolnych w pełnym zakresie oraz jednoznacznie wyrażony przez niego brak woli współpracy, kontrolujący nie mogli ustalić, w jaki sposób i na jakiej podstawie prawnej przy udostępnianiu informacji z ewidencji gruntów i budynków za pośrednictwem portalu internetowego GEOPORTAL2 (geoportal.gov.pl) umożliwia on dostęp do danych osobowych zawartych w księgach wieczystych oraz, czy GGK wdrożył odpowiednie środki techniczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa danych. Podczas kontroli nie można było zbadać tego co było jej głównym przedmiotem z uwagi na uniemożliwienie przeprowadzenia wszystkich czynności. W tym zakresie bowiem kontrola została udaremniona przez Głównego Geodetę Kraju.

Ponadto przed Prezesem UODO toczy się osobne postępowanie w przedmiocie naruszenia polegającego na przetwarzaniu danych osobowych w postaci numerów ksiąg wieczystych na portalu internetowym GEOPORTAL2 bez podstawy prawnej.

Komunikat informujący o udaremnieniu kontroli przez GGK i o wydaniu postanowienia przez Prezesa UODO dostępny jest na stronie internetowej Urzędu pod linkiem: https://uodo.gov.pl/pl/138/1483.

Pełna treść decyzji dostępna pod adresem: https://uodo.gov.pl/decyzje/DKE.561.3.2020

Nieruchomość podzielona – jak to wpływa na przekształcanie użytkowania wieczystego we własność?

Sprawa dotyczyła nieruchomości, której spółka deweloperska stała się użytkownikiem wieczystym na podstawie umowy notarialnej z 2017 r. Niedługo potem podzieliła grunt na dwie działki, wpisane do ewidencji pod numerami 46/80 i 46/81. Na obu zostały zaplanowane budynki wielorodzinne. Jako pierwsza została zabudowana działka 46/80 i już w sierpniu 2019 r. zostało wydane pozwolenie na użytkowanie wzniesionego tam budynku. W tym czasie na drugi budynek zostało dopiero wydane pozwolenie na budowę.

Spółka, powołując się na ustawę z 2018 r. o przekształceniu użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkalne w prawo własności tych gruntów (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 139 ze zm.) wystąpiła do prezydenta Kielc o wydanie zaświadczenia potwierdzającego przekształcenie tych działek. Prezydent uznał jednak, że nie może wydać takiego dokumentu dla całej nieruchomości, bo jedna z działek nie została jeszcze zabudowana – drugiego budynku nawet nie zaczęto stawiać.

Prezydent Kielc, zdaniem spółki, bezpodstawnie zawęził pojęcie gruntu i dlatego ograniczył wydanie zaświadczenia tylko do jednej działki. Według dewelopera nie ma żadnego przepisu prawa, który wskazywałby, że gdy nieruchomość podzielona jest na działki, to każda z nich musi być zabudowana, żeby można było przekształcić użytkowanie wieczyste w prawo własności. Wojewoda podzielił jednak zdanie prezydenta miasta i uznał, że nie można przekształcać działek „z potencjałem do zabudowy”. Można to zrobić tylko, gdy na gruncie rzeczywiście stoi budynek mieszkalny. Dlatego prezydent miasta prawidłowo odmówił przekształcenia jednej z działek.

Sprawa trafiła do WSA w Kielcach. Według Sądu ustalenie, że wniosek dotyczy jednej nieruchomości nie oznacza z automatu, że zabudowanie tej nieruchomości choć jednym budynkiem powoduje z mocy prawa przekształcenie całości w prawo własności, jeśli w skład nieruchomości wchodzi więcej niż jedna działka. Kiedy wniosek był składany, to działka 46/81 była niezabudowana, a niezbędnym warunkiem przekształcenia użytkowania wieczystego w prawo własności jest to, by grunt był faktycznie wykorzystany na cele mieszkaniowe.

Przygotowania do wdrożenia elektronicznych tytułów wykonawczych

Minister Finansów w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości na podstawie delegacji ustawowej zawartej w art. 26 § 2 ustawy z 17.6.1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji wydał 25.5.2020 r. rozporządzenie w sprawie wzorów tytułów wykonawczych stosowanych w egzekucji administracyjnej (Dz.U. poz. 968) w którym określił m.in. wzór tytułu wykonawczego stosowanego w egzekucji obowiązków o charakterze pieniężnym oraz – kolejnego tytułu wykonawczego. Rozporządzenie to zacznie obowiązywać z 30.7.2020 r. Dotychczasowe wzory tytułów wykonawczych będą mogły być stosowane nie dłużej niż przez 9 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszego rozporządzenia, pod warunkiem prawidłowego pouczenia zobowiązanego zgodnie z art. 27 § 1 pkt 8-9a ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Stosownie do treści art. 26 § 1c pkt 1 ww. ustawy w brzmieniu obowiązującym od 30.7.2020 r. zasadą będzie przekazywanie tytułów wykonawczych organu egzekucyjnego drogą elektroniczną – przy wykorzystaniu systemu teleinformatycznego albo z użyciem środków komunikacji elektronicznej. Aktualnie prace nad wspomnianym system teleinformatycznym znajdują się na etapie testów akceptacyjnych UAT. Ministerstwo Finansów poinformowało, że dla wierzycieli, którzy posiadają własne systemy informatyczne, został udostępniony interfejs API wraz ze środowiskiem testowym pod adresem: etwtst. mf.gov.pl/etw/ai/.

Schematy dokumentów zostaną opublikowane pod adresem:

Źródło: www.gov.pl/web/kas/struktury-eTW.

Skarga nadzwyczajna w sprawie zachowku

Sąd Rejonowy w Z. stwierdził, że spadek po L.K. na podstawie testamentu nabyła w całości jej córka I.W. Spadkodawczyni nie wydziedziczyła swoich synów i dokonała na ich rzecz zapisów w postaci udziałów we współwłasności działki. Jeden z braci – J.K. pozwał spadkobierczynię o zapłatę zachowku w kwocie ponad 66 tys. zł podnosząc, że jest trwale niezdolny do pracy. Sąd Rejonowy w Z. zasądził od pozwanej na rzecz powoda kwotę ponad 43,7 tys. zł., zaś sąd II instancji oddalił apelację pozwanej.

Prokurator Generalny wniósł skargę nadzwyczajną zarzucając zaskarżonemu wyrokowi Sądu Okręgowego w Z. oczywistą sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego polegającą na błędnym obliczeniu wartości aktywów spadkowych po L.K. Obliczając kwotę zachowku Sąd nie uwzględnił, że spadkodawczyni w chwili śmierci była właścicielką nie całej nieruchomości a jedynie udziałów o wielkości 5/8 we współwłasności nieruchomości, w rezultacie zachowek powinien wynosić 23,2 tys. zł zamiast 43,7 tys. zł. W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej Prokurator Generalny wskazał, że biegły rzeczoznawca wyceniając nieruchomość wchodzącą w skład masy spadkowej zastrzegł, że jej wartość należy obniżyć o 23% – z uwagi na fakt, iż udział we współwłasności jest trudniej zbywalny niż własność, jednak sąd uwzględniają tę opinię biegłego obniżył wartość całej nieruchomości o 23%, nie uwzględniając jednocześnie udziału w wysokości 5/8.

Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Z. do ponownego rozpoznania. Jak wyjaśniono, przy orzekaniu na podstawie art. 89 § 1 pkt 3 ustawy z 8.12.2007 r. o Sądzie Najwyższym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 825 ze zm.) rolą Sądu Najwyższego jest porównanie ustaleń faktycznych sądu z treścią materiału dowodowego i sprawdzenie, czy wzajemnie się nie wykluczają. Porównanie polega zaś na wyciągnięciu wniosków z zebranego materiału dowodowego przez Sąd Najwyższy i zestawienie ich z wnioskami, do których doszedł sąd niższej instancji przy dokonywaniu ustaleń faktycznych.

W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że instytucja zachowku jest uzasadniona i konieczna dla urzeczywistnienia podstawowych wartości konstytucyjnych takich jak godność, ochrona rodziny i prawo dziedziczenia. Zachowek realizuje kluczowe ze społecznego i prawnego punktu widzenia funkcje: funkcję alimentacyjną, stwarzając ekonomiczne podstawy egzystencji dla najbliższych członków rodziny, związaną z nią funkcję zabezpieczającą, funkcję ochronną dla rodziny pojmowanej jako wspólnota, funkcję dystrybucyjną oraz funkcję solidarnościową. Uprawnienie do zachowku przysługuje ze względu na szczególny stosunek rodzinno-prawny łączy spadkodawcę z najbliższymi członkami rodziny. Służy urzeczywistnieniu obowiązków moralnych, jakie spadkodawca ma względem swoich najbliższych oraz realizacji zasady, że nikt nie może na wypadek swojej śmierci rozporządzić swoim majątkiem dowolnie, z pominięciem swoich najbliższych (zob. wyrok SN z 7.4.2004 r., IV CK 215/03, Legalis).

Sąd Najwyższy stwierdził, że zaskarżony wyrok uwzględniający roszczenie o zachowek w sposób oczywisty naruszał prawo, ale z innego powodu niż wadliwość instytucji zachowku. Został on wydany na skutek oczywiście błędnych istotnych ustaleń sądu wynikających z błędu rachunkowego, który doprowadził do zawyżenia zachowku należnego powodowi, a przez to doprowadził do oczywistego naruszenia art. 991 KC przez jego błędne zastosowanie. Ustalenia faktyczne Sądu co do nieruchomości wchodzących w skład masy spadkowej wykluczają się z jednoznacznym materiałem dowodowym. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że pozwana wielokrotnie usiłowała zwrócić uwagę Sądu na popełniony błąd. Po bezskutecznej próbie wzruszenia wyroku Sądu Rejonowego w Z. w postępowaniu odwoławczym, pozwana wielokrotnie wnosiła o sprostowanie, o uzupełnienie wyroku i o jego wykładnię. Na postanowienia o oddaleniu wniosku konsekwentnie wnosiła zażalenia i starała się wyczerpać całą drogę sądową.

Powołany w postępowaniu biegły potwierdził w swojej opinii sporządzonej w formie operatu szacunkowego skład spadku, w kształcie w jakim prezentowały go strony, oszacował jego wartość i czytelnie wskazał sposób obliczenia wartości zachowku. Sąd Okręgowy w Z. dysponował zatem pełną wiedzą o istotnych faktach mających znaczenie dla sprawy, jednak nie uwzględnił okoliczności, że spadkodawczyni była jedynie współwłaścicielką nieruchomości, nie zaś jej właścicielką. W zaskarżonym wyroku doszło więc do popełnienia ewidentnego błędu w zakresie istotnych ustaleń Sądu, błędnie wyliczona kwota zachowku stanowi centralny i merytoryczny element wydanego orzeczenia.

Sprzedaż bezprzetargowa na poprawę zagospodarowania działki sąsiedniej

Jak zaopiniować podział, biorąc pod uwagę decyzję celu publicznego, która przeznacza działkę gminną na cele publiczne (Szkoła, świetlica)? Jeżeli to jest możliwe, to jak powinna przebiegać procedura?

W ocenie sporządzającego odpowiedź, możliwa jest sprzedaż części nieruchomości w trybie bezprzetargowym.

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, iż decyzja o lokalizacji inwestycji celu publicznego wydawana jest celem jej wykorzystania w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę. Uzyskanie takiego pozwolenia oznacza więc „skonsumowanie” decyzji lokalizacyjnej, która nie może następnie być już wykorzystywana lub zmieniana. W konsekwencji, decyzja ta nie wpływa już na dalsze wykorzystywanie nieruchomości, które przecież może ulec zmianie w przyszłości.

Sprzedaż części lub całości należącej do JST nieruchomości na poprawę warunków zagospodarowania nieruchomości sąsiedniej dopuszczalna jest na podstawie art. 37 ust. 2 pkt 6 GospNierU. Należy zwrócić uwagę, iż jeżeli przedmiotem sprzedaży jest tylko część nieruchomości, procedura zbycia powinna zostać poprzedzona wydzieleniem odpowiedniej działki. Szczegółowe uzasadnienie podziału zależy głównie od okoliczności faktycznych i prawnych danej sprawy.

Prawidłowa procedura sprzedaży bezprzetargowej powinna zostać rozpoczęta przez podanie osoby zainteresowanej nabyciem nieruchomości. O odstąpieniu od drogi przetargowej rozstrzyga uchwałą rada gminy. Następnie gmina powinna, o ile to konieczne, dokonać podziału nieruchomości przez wydzielenie działki mającej być przedmiotem zbycia. Dopiero po zgodzie rady gminy wójt może przystąpić do procedury zawarcia umowy z nabywcą.