Na całym świecie sądy, prokuratury i pełnomocnicy, stanęli przed dużym wyzwaniem nie tylko organizacyjnym, lecz także etycznym. Jak skutecznie pracować w warunkach zarazy?
Chyba najbardziej jaskrawym przykładem funkcjonowania wymiaru sądownictwa w czasie epidemii jest Singapur. W tym niewielkim państwie-mieście na Dalekim Wschodzie pandemia spowodowała, że sędziowie zaczęli wydawać wyroki za pomocą aplikacji służącej do wideokonferencji – Zoom. Także w sprawach najcięższych kategorii. Pewnego mężczyznę za handel narkotykami skazano na karę śmierci. Wyrok wydano on-line.
Aplikacje nie do wszystkiego
Wydawanie wyroków w tak poważnych sprawach za pomocą aplikacji wzbudza bardzo duże kontrowersje. Doktor Kamil Mamak, ekspert specjalizujący się w prawie karnym i nowych technologiach, autor popularnego prawniczego bloga Criminalfuture.com, zastanawia się nad etycznymi aspektami stosowania takich technologii.
– Nie wiem, czy powinno się wykorzystywać Zooma do wszystkich postępowań – mówi wprost. – Uważam, że jest to mocno nieetyczne. Tak poważna decyzja powinna być według mnie ogłoszona twarzą w twarz, aby uszanować godność osoby, która została skazana, ale także z tego względu, że dla sędziego to może być łatwiejsza decyzja, gdy nie ma przed sobą osoby, którą sądzi – dodaje.
Poddawane w wątpliwość jest też bezpieczeństwo takiego rozwiązania. Stworzona prawie dekadę temu w Kalifornii aplikacja Zoom, zyskująca w czasie pandemii bardzo dużą popularność wśród użytkowników (także w Polsce), spotkała się z dość ostrą krytyką prawników ze Stanów Zjednoczonych. Prokurator generalna stanu Nowy Jork Letitia James zainteresowała się w marcu 2020 r. kwestiami dotyczącymi naruszenia prywatności oraz zasad bezpieczeństwa. Postępowanie zakończono bez postawienia komukolwiek zarzutów, jednak firma obiecała podwyższyć standardy.
Eksperci zajmujący się nowymi technologiami zwracają uwagę na inne etyczne problemy związane z korzystaniem z tego typu narzędzi, w przypadku Zooma podkreślając jednocześnie powiązania z Chinami. O tym, że zastrzeżenia dotyczące możliwości wywierania na firmę nacisków politycznych mogą być zasadne, przekonują wydarzenia wokół rocznicy masakry na placu Tiannanmen. Chińskie władze zablokowały możliwości korzystania z aplikacji przez dysydentów chcących upamiętnić ofiary 4 czerwca 1989 r.
Pomimo wątpliwości etycznych dr Kamil Mamak nie ma jednak wątpliwości, że należy iść z duchem czasu – nie tylko w czasie pandemii. Zdaniem naukowca, jeśli technologia się zmienia, to zmienić powinny się także sądy, a dotychczasowy kształt postępowań z czasów przedpandemicznych nie odzwierciedla stanu technologii.
– Nie należy myśleć w ten sposób, że list i tzw. zwrotka to jedyny akceptowalny sposób komunikowania się z sądem, w życiu pozasądowym komunikujemy się bowiem zupełnie inaczej – wyjaśnia dr Mamak, proponując od razu kilka zmian, które jego zdaniem można by wprowadzić już teraz. Zwraca np. uwagę na kwestie związane z komunikacją elektroniczną czy składaniem pism procesowych. Profesjonalnych pełnomocników można by zobowiązać do posiadania podpisu elektronicznego, a uczestnikom postępowania dać wybór, czy chcą korzystać z formy elektronicznej czy tradycyjnej.
Z Kamilem Mamakiem zgadza się mecenas Paweł Lewandowski, szef praktyki sporów w dużej warszawskiej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, postulując otwarcie się wymiaru sprawiedliwości na nowe technologie, oczywiście wraz z wprowadzeniem odpowiednich zabezpieczeń.
– Przejście na e-doręczenia (oczywiście z zastosowaniem bezpiecznych łączy i certyfikatów) jest po prostu nieodzowne – mówi, wskazując na szersze zastosowanie doręczeń elektronicznych i podkreślając, że system doręczeń w obecnej formie wpływa na przewlekłość postępowania, a eksperci podnoszą kwestię od lat. – Pandemia COVID-19 bezlitośnie unaoczniła zaniechania i zaniedbania. Nasz system doręczeń w sprawach sądowych tkwi wręcz w XIX w.
Przedstawiciele sądownictwa, z którymi rozmawiamy, zdają się dostrzegać problem, a ich głos nie różni się od zdania ekspertów nowych technologii oraz pełnomocników.
– Problemem nie jest sama technologia. Prowadzenie wideokonferencji jest proste, przyjemne i skraca czas prowadzenia postępowania – wyjaśnia Roman Ochocki, prezes Sądu Rejonowego w Sochaczewie. – Z perspektywy małego sądu problemem jest to, w jaki sposób te rozwiązania zostaną wdrożone.
Wydaje się, że pandemia zmieniła sposób myślenia o internecie w wymiarze sprawiedliwości. Zarówno w krajach common law, jak i w systemach kontynentalnych rozwiązania idą właśnie w kierunku pracy zdalnej i uinternetowienia. Jednocześnie pojawia się bardzo dużo problemów czysto organizacyjnych.
Model zależy od państwa
W Stanach Zjednoczonych pojawił się np. dość duży kłopot związany z ławami przysięgłych. W przeciwieństwie do europejskiego, amerykański wymiar sprawiedliwości opiera się w dużej mierze na udziale sędziów przysięgłych, którzy debatują nad wyrokiem w odosobnieniu, w zamkniętym pomieszczeniu. W warunkach pandemii – a w Stanach Zjednoczonych jest ona wyjątkowo dotkliwa – nie jest możliwe zachowanie warunków bezpieczeństwa i higieny ich pracy.
Amerykańskie sądownictwo stanęło przed poważnym problemem, a epidemia wpłynęła na każdy poziom – od sądów stanowych po Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, który zdecydował się w marcu i kwietniu przełożyć rozprawy, a w końcu przejść na system wideokonferencji. Po raz pierwszy w historii.
Także amerykańska policja i więziennictwo mają poważne problemy w czasie epidemii. Ze względu na kwestie epidemiologiczne prokurator generalny wydał na przykład zarządzenie związane z częstszym, jeśli to możliwe, stosowaniem aresztów domowych oraz nadzoru elektronicznego, żeby ograniczyć transmisję wirusa między więźniami. Ostatnie masowe protesty przeciwko brutalności policji, spowodowane śmiercią czarnoskórego Amerykanina George ’ a Floyda w trakcie interwencji, wpłynęły bezpośrednio na działalność policji. Przy okazji zaś niektóre korporacje wprost zapowiedziały wycofanie się ze współpracy w zakresie systemów rozpoznawania twarzy.
Także w Wielkiej Brytanii wymiar sprawiedliwości zaczął zmagać się z procesem przyspieszonej transformacji cyfrowej. W marcu Ministerstwo Sprawiedliwości Zjednoczonego Królestwa przygotowało nowe wytyczne na czas pandemii, zwiększając rolę nowych technologii. Model brytyjski zakłada, że w postępowaniu cywilnym będzie można składać zeznania za pomocą np. Skype’a czy Zooma.
Choć w przypadku Wielkiej Brytanii zdarzało się, że sądy stosowały streaming – na przykład w czasie, gdy świadek był za granicą, pojawiały się problemy natury procesowej. W 2015 r. brytyjski sąd uznał na przykład, że nie może ocenić rzetelności zeznań świadka w ramach wideokonferencji. Obecnie zmienia się więc obowiązująca do tej pory praktyka i to na wszystkich szczeblach. W marcu 2020 r. Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa po raz pierwszy zdecydował się na rozprawę przeprowadzoną w całości online. Nie ma natomiast jednego modelu prowadzenia rozpraw.
– Brakuje zharmonizowanego systemu lub jednej centralnej technologii, która służyłaby przeprowadzaniu postepowań online – wyjaśnia mecenas Weronika Lipińska z londyńskiego biura BDO. – Każdy sąd wybiera technologię, która mu najbardziej odpowiada.
Weronika Lipińska zwraca uwagę, że tak jak w przypadku Singapuru na początku najpopularniejsza była aplikacja Zoom, ale po podniesieniu kwestii cyberbezpieczeństwa aplikacja jest używana rzadziej, a zamiast niej stosowany jest Skype. Fizyczne przebywanie w budynkach sądów ograniczono do niezbędnego minimum, a składanie pism procesowych odbywa się wyłącznie drogą elektroniczną. Elektronicznie, poprzez dołączenie do konferencji, brać mogą udział w rozprawie także osoby postronne.
Zdecydowano się na współpracę z adwokatami. Jedna z izb wydała zalecenie, aby pełnomocnik posiadał osobne monitory – najlepiej dwa lub trzy – aby móc jak najlepiej w tym samym czasie prowadzić konferencje z wieloma podmiotami.
Podobnie jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, także brytyjski system napotkał dużo problemów w sprawach karnych. Rozwiązanie okazało się bardzo proste – ze spraw karnych, wszędzie tam, gdzie wymagany jest udział ławy przysięgłych, zrezygnowano.
Partnerstwa w czasie zarazy
Czy Polacy są gotowi na takie rozwiązania? W przypadku spraw biznesowych bardzo możliwe, że tak. Mecenas Paweł Lewandowski z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka zwraca uwagę, że pandemia nie tylko przeorganizowała pracę kancelarii, tak że w biurze została jedynie niezbędna załoga administracyjna, lecz również zaczęła wpływać na relacje z klientami. Już teraz w codziennej praktyce wykorzystywana jest praca zdalna, a alternatywne do sądowych metody rozwiązywania sporów prowadzone są za pomocą wideokonferencji.
Jeszcze inaczej działają prawnicy z kancelarii Greenberg Traurig. Ta duża amerykańska firma prawnicza z centralą w Miami na Florydzie poszła w ostatnim czasie w stronę ścisłego partnerstwa z biznesem. W celu organizacji pracy wynajęła dawnego wysoko postawionego eksperta międzynarodowego koncernu biotechnologicznego AstraZeneca, a jednocześnie klienta firmy, aby opracował sposób usprawnienia działania kancelarii w czasie pandemii. Oprócz pracy zdalnej zastosowanej na samym początku pandemii, z czasem wprowadzono wiele rozwiązań logistycznych. I tak na przykład zmieniono układ pomieszczeń, tak aby pozwalał na utrzymanie dystansowania społecznego, wprowadzono współpracę w z firmą taksówkarską, aby uniknąć w miarę możliwości korzystania z transportu publicznego w celu minimalizacji ryzyka złapania wirusa w drodze do i z pracy, jak również testowanie pracowników kancelarii. Siedziba polskiego oddziału w Warszawie powoli się otwiera. Wszystko by klienci mieli pełen dostęp do usług firmy.
Wirus wpływa także na naturę przestępstw, jakie są popełniane. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że wyzwaniem dla wymiaru sprawiedliwości stanie się przemoc domowa. Jej zdaniem lockdown sprawił, że globalnie może być ponad 30 mln nowych przypadków. ©℗
Jan Żerański