UODO rozwiewa wątpliwości Ministerstwa Cyfryzacji w sprawie koronawirusa

Do Prezesa UODO wpłynęła prośba Ministra Cyfryzacji dotycząca oceny planowanych działań związanych z epidemią koronawirusa. W świetle ostatnich wydarzeń związanych z rozprzestrzenianiem się wirusa, polski rząd zauważa potrzebę podjęcia pilnych działań nakierowanych na informowanie osób przybywających do Polski o zalecanych działaniach, jakie należy podjąć w przypadku podejrzenia zarażenia. W związku z tym, Minister Cyfryzacji zwrócił się z prośbą o ocenę planowanych działań pod kątem zgodności z obowiązującymi przepisami z zakresu ochrony danych osobowych.

Prezes UODO, mając na uwadze powagę sytuacji, uznał, że przy przesyłaniu przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych komunikatów związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa 2019-nCoV do wszystkich użytkowników telefonów komórkowych wjeżdżających do Polski, powinny mieć zastosowanie przepisy ustawy z dnia 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym. W szczególności art. 21a tej ustawy wskazuje na obowiązek wysyłania komunikatów o zagrożeniu wystąpieniem sytuacji kryzysowej przez operatorów sieci telekomunikacyjnej na żądanie dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

W opinii organu nadzorczego, przy zachowaniu ścisłych procedur wynikających z ww. aktu prawnego, przesyłanie wiadomości przez operatorów telekomunikacyjnych nie narusza RODO.

Źródło: https://uodo.gov.pl/pl/138/1445

Można nałożyć karę umowną za zbyt długi język kontrahenta

Czy można nałożyć karę umowną za to, że kontrahent nie trzymał języka za zębami i – powołując się na konstytucyjne prawo do wolności słowa – ujawnił dane o planowanej inwestycji? Pytanie było o tyle ciekawe, że kontrahentem przedsiębiorcy (spółki z branży energetycznej) była osoba fizyczna. Kobieta podpisała umowę przedwstępną w sprawie zakupu od niej nieruchomości, w której zobowiązała się do zachowania poufności. Po jej zawarciu zdecydowała się jednak poinformować o szczegółach sąsiadów, powołując się przy tym na konstytucyjne prawo do swobody wypowiedzi i wyrażania opinii. Co ciekawe – rację przyznał jej sąd apelacyjny, który ocenił, że zastrzeżenie obowiązku poufności, na dodatek obwarowane sankcją, jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Sprawa dwukrotnie trafiała do Sądu Najwyższego. Ten w niedawnym wyroku, do którego uzasadnienie opublikowano na początku lutego, wyjaśnił kilka kwestii budzących dotychczas wątpliwości biznesu. Przede wszystkim SN stwierdził, że „możliwość zobowiązania się do zachowania poufności informacji nie może zostać uznana za niedopuszczalną w świetle art. 54 ust. 1 Konstytucji RP”. A więc – jak wyjaśnił ‒ strony mogą sobie, w ramach swobody umów, ograniczyć za obopólną zgodą prawo do swobody wypowiedzi. Taką klauzulę zaś można obwarować karą umowną. Co więcej, SN stwierdził, że karę tę można nałożyć nawet wtedy, gdy kontrahent nie poniósł szkody. Poniesienie szkody może mieć natomiast wpływ na miarkowanie wysokości kary.

Zdaniem ekspertów ten wyrok może mieć duże znaczenie dla szerokiego kręgu przedsiębiorców, którym zależy nam tym, aby zobowiązać kontrahentów do zachowania w tajemnicy szczegółów kontraktu. A takie sytuacje zdarzają się w obrocie gospodarczym bardzo często. ©℗

Joanna Pieńczykowska

Swoboda kontraktowa vs wolność wypowiedzi

Zawarcie w umowie klauzuli o zachowaniu poufności informacji nie jest niedopuszczalne w świetle art. 54 Konstytucji RP – stwierdził Sąd Najwyższy. To przełomowe orzeczenie dla przedsiębiorców, którym zależy na zobowiązaniu kontrahentów do utrzymania tajemnicy

Bywa tak, że przedsiębiorca planuje inwestycję i zależy mu na tym, by jak najmniej osób się o niej dowiedziało, zanim wszystko będzie gotowe. Tak jest np. gdy trzeba kupić kilka nieruchomości potrzebnych do stworzenia czegoś dużego (np. wybudowania fabryki, centrum handlowego). Może być też tak, że firma chce wejść z nowym produktem na rynek, do czego potrzebuje towarów od wielu innych przedsiębiorców. Gdy rynek dowiaduje się, że komuś bardzo zależy na transakcji – ceny rosną. Lepiej więc swoje szczególne zainteresowanie zachować w tajemnicy. Temu właśnie służy wpisywanie do zawieranych umów klauzuli poufności lub zawarcie oddzielnej umowy poufności (z ang. NDA – non-disclosure agreement).

Gdy do stołu siada dwóch przedsiębiorców – sprawa wydaje się jasna. Wątpliwości zaczynają się wówczas, gdy klauzulę poufności wpisuje się do umowy zawieranej przez przedsiębiorcę z osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej. Pojawia się bowiem pytanie: jak takie zastrzeżenie się ma do normy wyrażonej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, który stanowi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Inaczej mówiąc: czy klauzula o poufności może ograniczyć konstytucyjne prawo do swobody wypowiedzi?

Ważne

Art. 484 par. 1 kodeksu cywilnego

W razie niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania kara umowna należy się wierzycielowi w zastrzeżonej na ten wypadek wysokości bez względu na wysokość poniesionej szkody. Żądanie odszkodowania przenoszącego wysokość zastrzeżonej kary nie jest dopuszczalne, chyba że strony inaczej postanowiły.

Przełomowy wyrok

Kwestia, która budziła wątpliwości biznesu, nareszcie jest jasna. A to za sprawą wyroku Sądu Najwyższego z 10 grudnia 2019 r. (sygn. akt IV CSK 443/18), którego uzasadnienie poznaliśmy w początkach lutego tego roku. Dotyczy on możliwości uznawania klauzul poufności za sprzeczne z dobrymi obyczajami (art. 3851 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. − Kodeks cywilny; t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1145; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1495; dalej: KC), zasadami współżycia społecznego (art. 58 par. 2 KC) oraz wolnością słowa i pozyskiwania informacji (art. 54 ust. 1 Konstytucji RP). „Możliwość zobowiązania się do zachowania poufności informacji nie może zostać uznana za niedopuszczalną w świetle art. 54 ust. 1 Konstytucji RP” – stwierdził SN.

W ocenie ekspertów to przełomowy wyrok. – Orzeczenie może być wyjątkowo przydatne dla praktyków sali sądowej, szczególnie w kontekście typowych przeszkód procesowych, takich jak status konsumenta, zarzut naruszenia zasad współżycia społecznego, zarzut abuzywności, indywidualnego uzgodnienia postanowienia, wysokości szkody, miarkowania kary umownej – wskazuje Tomasz Prokop, radca prawny w kancelarii Chałas i Wspólnicy.

Cała sprawa zaczęła się od wyroku sądu okręgowego z kwietnia 2015 r., który zasądził od pozwanej na rzecz powódki kwotę 100 tys. zł. Sąd ten ustalił, że w związku z planowaną przez powodową spółkę budową elektrowni węglowej 28 sierpnia 2009 r. strony zawarły umowę przedwstępną w formie aktu notarialnego. Na jej podstawie pozwana jako sprzedawca oraz powodowa spółka jako kupujący zobowiązali się zawrzeć, po spełnieniu określonych warunków i nadejściu terminu, umowę sprzedaży oznaczonych nieruchomości za cenę ponad 8,5 mln zł. Co kluczowe, strony w umowie zastrzegły obowiązek przestrzegania zasad lojalności i poufności, przy czym zamieszczono w niej obszerną i szeroką definicję informacji poufnych oraz przewidziano zobowiązanie każdej ze stron do nieujawniania, bez uprzedniej pisemnej zgody drugiej strony, takich informacji jakiejkolwiek osobie trzeciej z wyjątkiem wymienionych podmiotów. Zgodnie z umową informacje poufne mogły być ujawniane także w przypadkach, w których byłoby to wymagane „zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, regulacjami lub toczącymi się postępowaniami”. Jako sankcję za naruszenie przez sprzedającą zobowiązania do zachowania poufności przewidziano karę umowną w wysokości 100 tys. zł. W umowie sprzedająca zobowiązała się również do współdziałania z kupującą w realizacji projektu w postaci budowy elektrowni, w tym do niepodejmowania jakichkolwiek działań, które mogłyby w jakikolwiek sposób opóźnić, utrudnić lub uniemożliwić jego realizację. Sąd rozpoznający sprawę ustalił, że kobieta otrzymała projekt umowy na tyle wcześnie, że mogła się z nim spokojnie zapoznać. W dniu zawarcia umowy pełnomocnik powodowej spółki przyjechał do pozwanej wraz z notariuszem, a spotkanie trwało osiem godzin. Ujmując to najprościej: warunki umowy zostały indywidualnie uzgodnione, a kobieta doskonale orientowała się, co podpisuje. Łącznie umowę ze spółką podpisało osiem osób. Wkrótce okazało się, że lokalna społeczność wie o cenie oferowanej przez powodową spółkę za jeden hektar ziemi. Informację ujawniła pozwana. Przekazała też dokumenty uzyskane podczas negocjacji umowy znajomemu rolnikowi, który sprzeciwiał się budowie elektrowni węglowej. Ba, kobieta po sprzedaży ziemi sama zaczęła podejmować aktywne działania mające doprowadzić do zablokowania planowanej budowy.

Gdy tylko spółka się o tym dowiedziała, wezwała kobietę do zaniechania działań mających na celu utrudnienie budowy elektrowni oraz do przestrzegania zasad poufności i lojalności wobec kupującej. W piśmie tym zapowiedziała też, że w razie niezastosowania się do wezwania rozważy wystąpienie przeciwko właścicielce działki na drogę sądową, co skutkowałoby odpowiedzialnością odszkodowawczą w stosunku do kupującej oraz koniecznością poniesienia kosztów sądowych. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego przez spółkę skutku. Ba, sprzedająca pod koniec czerwca 2012 r. w urzędzie pocztowym rozpowszechniała informacje o planowanej inwestycji i toczących się postępowaniach administracyjnych z udziałem powódki oraz rozdawała kserokopie sporządzanych przez nią pism w tej sprawie.

Sprawa została skierowana do sądu. Sąd okręgowy uznał, że zastrzeżona w umowie klauzula poufności i lojalności nie narusza zasady swobody umów. Strony kształtowały umowę w drodze negocjacji, obie miały wpływ na treść jej postanowień, wobec czego bezzasadny jest zarzut pozwanej, że umowa stanowi wzorzec umowy, a zapis dotyczący poufności i lojalności jest niedozwolonym postanowieniem umownym. Sąd uznał, że skoro w umowie została określona kara umowna na wypadek łamania postanowień kontraktu, to należy ją zasądzić. Pozwana wniosła od wyroku apelację. Sąd apelacyjny uznał, że zastrzeżenie obowiązku poufności, na dodatek obwarowane sankcją, jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Sprawa, wskutek kasacji spółki, trafiła do SN. Ten z kolei wyrokiem z 12 października 2017 r. (sygn. IV CSK 660/16) uchylił poprzednie rozstrzygnięcie. „Sąd apelacyjny nie rozważył faktu, że za realizacją projektu budowy elektrowni przemawiał interes ogólnospołeczny. Sprzeczność czynności prawnej z zasadami współżycia społecznego występuje dopiero wtedy, gdy umowa nie respektuje określonego zakazu znajdującego głębokie uzasadnienie aksjologiczne – moralne, tj. zawiera treść lub obejmuje cel moralnie zakazany. Korzystanie z zasad współżycia społecznego jako podstawy uznania czynności prawnej za nieważną wymaga zachowania szczególnej ostrożności. Sąd, przyjmując taką sprzeczność, powinien ustalić, na czym ona polega, tj. jaka konkretnie zasada została naruszona, przez kogo, w jaki sposób i na czym polega samo naruszenie. Odwołanie się ogólnie do klauzul generalnych czy wartości przez nie chronionych może prowadzić do niedopuszczalnej arbitralności w stosowaniu prawa i w rezultacie spowodować naruszenie zasady pewności obrotu” – stwierdził SN w uzasadnieniu wyroku.

Sprawa znów trafiła do sądu apelacyjnego. Ten zaś – rozpatrując jeszcze raz apelację pozwanej właścicielki działki, którą zobowiązano wyrokiem sądu okręgowego do zapłacenia 100 tys. zł kary umownej – przyznał rację spółce. W uzasadnieniu orzeczenia sąd skupił się na tym, że umowa była indywidualnie negocjowana z pozwaną i pozwana miała wpływ na jej treść, co wynika z uzyskania przez nią projektu umowy przed zawarciem, jak również negocjowania przez wiele godzin w dniu podpisania. Sprawia to, że postanowień umowy nie można było uznać za niedozwolone postanowienia umowne. Sąd apelacyjny przy ponownym rozpoznawaniu sprawy nie podzielił stanowiska, że postanowienia umowy stanowiące podstawę żądania kary są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Przed ustaleniem takiej sprzeczności należy zachować daleko idącą ostrożność, trzeba wziąć również pod uwagę, że projekt budowy elektrowni był korzystny społecznie. Pozwana nie musiała też godzić się na zaproponowany jej sposób pozyskania nieruchomości pod planowaną inwestycję, jednak udzielając zgody, przystała nie tylko na sprzedaż nieruchomości za atrakcyjną cenę, lecz także na inne postanowienia umowy wraz z rygorami za ich naruszenie.

Co mówi Sąd Najwyższy o karze umownej

Skoro miarkowania może żądać dłużnik, to w konsekwencji jedynie jego inicjatywa w tym zakresie je umożliwia. To zaś prowadzi do wniosku o konieczności wykazania przez dłużnika zasadności żądania miarkowania. On bowiem, a nie wierzyciel, twierdząc o konieczności miarkowania w takim przypadku, wywodzi skutki prawne z faktu niewspółmierności wysokości kary umownej i rzeczywistej szkody (art. 6 KC). Samo zaś powstanie szkody w majątku wierzyciela nie jest warunkiem (przesłanką) dochodzenia przez niego zastrzeżonej w umowie kary umownej. Dłużnik nie może ponadto oczekiwać, że w zakresie inicjatywy dowodowej zostanie wyręczony przez sąd (art. 232 kodeksu postępowania cywilnego).

Wyrok SN z 11 września 2019 r., sygn. akt IV CSK 473/18

Katalog okoliczności istotny dla miarkowania ma charakter otwarty, co pozwala przypisać pewne znaczenie także korzyściom czerpanym przez dłużnika w wyniku niewykonania zobowiązania.

Wyrok SN z 5 marca 2019 r., sygn. akt II CSK 58/18

Zgodzić się należy z poglądem, który wyłącza możliwość całkowitego uchylenia obowiązku zapłaty kary w wypadku, kiedy wystąpiły przesłanki jej naliczenia. Taki wniosek płynie z przyznania dłużnikowi w art. 484 par. 2 KC jedynie prawa żądania zmniejszenia kary, a nie całkowitego uwolnienia od jej zapłaty. Ponieważ jednak kara umowna jest niewątpliwie instytucją blisko spokrewnioną z odszkodowaniem, kwestia rozmiaru szkody doznanej przez wierzyciela stanowi podstawowy czynnik oceny w wypadku rozpoznawania wniosku o jej miarkowanie. Celem jakiemu służy możliwość miarkowania kary umownej jest usunięcie rażącej nierównowagi pomiędzy wysokością obciążającej dłużnika kary, ustalonej zgodnie z postanowieniami umownymi, a zakresem i dolegliwością skutków, jakie zdarzenia uprawniające do naliczenia kary spowodowały dla wierzyciela, zaś konieczność zapłacenia kary – dla dłużnika.

Wyrok SN z 18 grudnia 2018 r., sygn. akt IV CSK 491/17

Nie może być kumulowana kara umowna przewidziana za nienależyte wykonanie zobowiązania, np. kara umowna za zwłokę w wykonaniu zobowiązania i kara umowna za niewykonanie zobowiązania. Nie sposób bowiem jednocześnie spełnić wymagań, od których naliczanie tych kar jest uzależnione, tj. wykonać, choćby w sposób nienależyty, i nie wykonać tego samego zobowiązania. Dlatego wierzyciel nie może zażądać skutecznie obu wymienionych kar umownych, gdyż wzajemnie się wykluczają.

Wyrok SN z 28 czerwca 2017 r., sygn. IV CSK 525/16

©℗

Można zobowiązać się do niekorzystania z konstytucyjnych praw

Do SN trafiła kolejna, ostatnia już, skarga kasacyjna. Tym razem wywiodła ją pozwana. W niedawno opublikowanym uzasadnieniu rozstrzygnięcia korzystnego dla spółki znaleźć zaś można kilka bardzo istotnych praktycznie spostrzeżeń.

Przede wszystkim z wyroku wynika, że możliwość zobowiązania się do zachowania poufności informacji nie może zostać uznana za niedopuszczalną w świetle art. 54 ust. 1 Konstytucji RP. Zdaniem SN bezdyskusyjne jest to, że w ramach zagwarantowanej w prawie cywilnym autonomii woli strony umowy mogą zobowiązać się do niekorzystania z niektórych praw i wolności przyznanych w konstytucji. „Możliwość dobrowolnego przyjęcia ograniczenia w powyższym znaczeniu nie jest naruszeniem zasad konstytucyjnych, a w pewnym sensie stanowi nawet ich realizację, w szczególności zaś realizację wolności człowieka wynikającej z art. 31 ust. 1 Konstytucji RP, z której wywodzi się niekiedy cywilnoprawną zasadę swobody umów” – wskazuje SN.

Z tą interpretacją zgadza się większość ekspertów, w tym konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Jak bowiem podkreśla, musimy pamiętać, że w Konstytucji RP mamy również zapewnioną wolność prowadzenia działalności gospodarczej. – Gdyby uznać, że zastrzeżenie poufności nie wytrzymuje zderzenia z wolnością pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, to de facto nie istniałaby tajemnica przedsiębiorstwa. W ten sposób niejako uderzalibyśmy w wolność prowadzenia działalności gospodarczej – twierdzi prof. Chmaj.

Mecenas Tomasz Prokop również uważa, że teza postawiona przez SN jest słuszna. – Należy się zgodzić z SN, że w ramach zagwarantowanej w prawie cywilnym autonomii woli strony umowy mogą zobowiązać się do niekorzystania z niektórych praw i wolności przyznanych w konstytucji, mimo że nadal owe prawa i wolności posiadają, a zaciągnięcie zobowiązania zawsze ogranicza sferę swobody postępowania dłużnika. Możliwość dobrowolnego przyjęcia na siebie ograniczenia swych praw i wolności nie jest zatem naruszeniem zasad konstytucyjnych, a w pewnym sensie stanowi nawet ich realizację – wskazuje prawnik.

Opinie ekspertów

Jeśli strony się umówią, to wolność słowa może zostać ograniczona

Stanowisko zaprezentowane przez Sąd Najwyższy jest słuszne. Konstytucja gwarantuje każdemu wolność słowa oraz wolność rozpowszechniania i pozyskiwania informacji. Ale gdy w ramach stosunków gospodarczych jego strony postanowią zastrzec niektóre informacje jako poufne, to wolność ta może podlegać ograniczeniu. Nie widzę w tym naruszenia art. 54 Konstytucji RP. Jeśli podmiot w związku z inwestycją zastrzega poufność, to zastrzeżenie to nie narusza konstytucyjnej wolności, skoro druga strona umowy się na to zgodziła. Musimy pamiętać, że w Konstytucji RP mamy również zapewnioną wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Gdyby uznać, że zastrzeżenie poufności nie wytrzymuje zderzenia z wolnością pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, to de facto nie istniałaby tajemnica przedsiębiorstwa. W ten sposób niejako byśmy uderzali w wolność prowadzenia działalności gospodarczej.

Oczywiście zastrzeżenie poufności nie może być w sprzeczności z obowiązującym prawem. Nie wyobrażam sobie np., by poufność transakcji zastrzegał sobie podmiot publiczny. ©℗

Dopuszczalna jest dobrowolna rezygnacja z prawa do rozpowszechniania informacji

Sąd Najwyższy trafnie wskazał, że z istoty konstytucyjnego prawa wolności człowieka, z której wywodzi się niekiedy zasadę swobody umów, wynika możliwość dobrowolnego ograniczenia w zakresie wyrażania i rozpowszechniania poglądów. Prawo do informacji o ochronie środowiska służy natomiast jedynie wobec podmiotów publicznych oraz nie obejmuje prawa do ich rozpowszechniania.

Strona postępowania nie może w sposób dowolny powoływać się na prawa i wolności osobiste zagwarantowane konstytucyjnie, szczególnie w sytuacji, w której w drodze negocjacji zgodziła się na ograniczenie swoich uprawnień. Funkcją konstytucji jest formułowanie ogólnych dyrektyw dla stanowienia oraz stosowania prawa. A bywa, że powoływanie się na nie przez strony wykorzystywane jest jako tarcza chroniąca przed rzekomymi nadużyciami kontrahenta.

Wyrok SN niesie za sobą praktyczne konsekwencje. Potwierdza bowiem sensowność umieszczania w umowach klauzul poufności, których celem jest zabezpieczenie interesu inwestycji.

Wyrok wskazuje też, jak dużą wagę dla przyszłego procesu ma przebieg negocjacji przed zawarciem umowy. Strony umów zdają się bagatelizować rolę negocjacji. Tymczasem dla zabezpieczenie własnych interesów warto sporządzać i przechowywać dokumentację związaną z ich przebiegiem oraz składanymi oświadczeniami. Zdaje się, że orzecznictwo w Polsce zmierza również w kierunku zdyscyplinowania kontrahentów potencjalnych umów do należytego udokumentowania procesu zawierania umowy, ów przebieg ma bowiem znaczenie zarówno dla dokonywania wykładni oświadczeń woli, jak i kwalifikacji konkretnych postanowień potencjalnie sprzecznych z określoną zasadą współżycia społecznego, co skądinąd nie skutkuje automatycznie sankcją nieważności. ©℗

Przekazywanie wiedzy o stanie środowiska

Sąd w odpowiedzi na zarzuty ze skargi kasacyjnej wskazał również, że nieporozumieniem w kontekście cywilnoprawnego zobowiązania do zachowania poufności jest przywoływanie art. 74 ust. 3 Konstytucji RP, który stanowi, że każdy ma prawo do informacji o stanie i ochronie środowiska. Z przepisu tego wynika bowiem prawo do uzyskania informacji, a nie prawo do ich rozpowszechniania. I prawo to należy realizować w stosunku do władz publicznych, a nie podmiotów prywatnych. Innymi słowy, osoba dokonująca transakcji nie jest na mocy art. 74 ust. 3 ustawy zasadniczej upoważniona do przekazywania powszechnie wszelkich informacji na temat stanu środowiska, które posiadła w związku z zawartą umową.

Zdaniem SN zatem kobieta naruszyła warunki umowy. Ziścić więc się powinno postanowienie o naliczeniu kary umownej.

Brak szkody nie wyklucza sankcji

I tu pojawiły się kolejne dwie kwestie. Po pierwsze: czy w ogóle można zobowiązać kogoś do zapłaty kary umownej, skoro ostatecznie po stronie przysporzonego nie doszło do powstania jakiejkolwiek szkody. Po drugie: czy nie należałoby w tym przypadku miarkować wysokości kary umownej zgodnie z art. 484 par. 2 KC, który to przepis przewiduje możliwość miarkowania (obniżenia) wysokości kary umownej w dwóch przypadkach, czyli w razie wykonania zobowiązania w znacznej części lub gdy ustalona sankcja jest rażąco wygórowana.

Co na ten temat sądzi SN? Jego zdaniem obowiązek zapłaty kary umownej może powstać nawet wtedy, gdy wierzyciel na skutek niewykonania lub nienależytego zobowiązania nie poniósł w ogóle szkody majątkowej. Wynika to zresztą z uchwały składu siedmiu sędziów SN z 6 listopada 2003 r. (sygn. akt III CZP 61/03). Co do miarkowania istotne jest zaś to, że objęte jest ono uznaniem sędziowskim. Kontrola kasacyjna zaś nie może ingerować w sferę zastrzeżonej dla sądu powszechnego swobody, chyba że dochodziłoby do rażącego naruszenia granic tejże swobody. Mówiąc prościej: skoro sąd powszechny uznał, że kary nie powinno się w danym przypadku miarkować, to SN nie jest od tego, by zastanawiać się, czy to stanowisko słuszne, czy nie. SN zaznaczył natomiast, że wysokość kary umownej i tak była ponad 86 razy niższa od przysporzenia, które pozwana uzyskała wskutek finalizacji transakcji. Nie można również zapominać, że pozwana świadomie i aktywnie przez dłuższy czas podejmowała działania nakierowane na zniweczenie celu umowy, którą dobrowolnie zawarła.

„Te wszystkie czynniki sprawiają, że miarkowanie kary umownej byłoby nieuzasadnione, nawet gdyby wykazane zostało, że powódka nie poniosła żadnej szkody wskutek naruszenia zakazu poufności” – stwierdził SN.

Ważne

Brak szkody nie wyklucza możliwości dochodzenia zapłaty kary umownej. Nie ma jednak przeszkód, żeby zapobiegliwy dłużnik wynegocjował umieszczenie w umowie zapisu, zgodnie z którym brak szkody wykluczy obowiązek zapłaty kary umownej.

Eksperci podzieleni

Prawnicy, których poprosiliśmy o komentarz, za najistotniejsze z praktycznego punktu widzenia uznali ustalenia SN poczynione na temat zasad dotyczących kar umownych i ich miarkowania. Jak bowiem zaznacza dr Marcin Śledzikowski, radca prawny w kancelarii SDZLEGAL SCHINDHELM, i w orzecznictwie, i w literaturze sprzeczne są opinie co do tego, czy dla aktywowania odpowiedzialności z tytułu kar umownych konieczne jest powstanie szkody. – Należałoby przyjąć, że stwierdzenie braku szkody ma istotne znaczenie przy ocenie roszczenia dochodzonego tytułem kary umownej. Z przyjętej bowiem w kodeksie cywilnym koncepcji kary umownej jako surogatu odszkodowania wynika, że roszczenie o tę karę powstaje tylko w razie istnienia szkody choćby w minimalnym zakresie – wskazuje dr Śledzikowski. I dodaje, że z art. 484 par. 1 KC wynika, że zamiarem ustawodawcy było jedynie wyeliminowanie zależności między wysokością kary umownej i wartością szkody. A we wspomnianym przepisie wyraźnie zachowana została relacja pomiędzy obowiązkiem zapłaty kary umownej a poniesieniem przez wierzyciela szkody w ogóle.

– Słusznie uznano, że interes wierzyciela chroniony za pomocą kary umownej może dotyczyć rozmaitych negatywnych konsekwencji, których wymiar majątkowy niejednokrotnie jest trudny lub niemożliwy do ustalenia, np. naruszenie zobowiązania poufności – zgadza się mec. Tomasz Prokop.

Iwo Klisz, adwokat w kancelarii Klisz i Wspólnicy, przypomina, że SN od wielu lat co do zasady uważa, że brak szkody nie wyklucza możliwości dochodzenia zapłaty kary umownej.

– Uważam, że przyjęcie tego poglądu znacznie zwiększa zakres zastosowania tego typu postanowień umownych – mówi prawnik. I wskazuje, że może to dotyczyć sytuacji, w której ustalenie rzeczywistych rozmiarów szkody jest w praktyce bardzo utrudnione. Będzie tak właśnie w sytuacji naruszenia obowiązku poufności. – Wierzyciel przecież często kwalifikuje określone rodzaje informacji jako szczególnie dla niego ważne. Takie, których ujawnienie może potencjalnie powodować dla niego negatywne konsekwencje. Często jednak nie wie, jakie są realne skutki ujawnienia informacji, a zatem nie pokaże ich w procesie. W związku z dynamicznym charakterem takiej szkody może się okazać, że skutki te powstaną dopiero po zakończeniu procesu. Co więcej, czasem wystąpienie ich nie jest pewne, a jedynie prawdopodobne – zwraca uwagę Iwo Klisz. I przypomina, że zasady wynikające z przepisów o karze umownej mogą być w znacznym zakresie modyfikowane wolą stron. Nie ma zatem przeszkód, żeby zapobiegliwy dłużnik wynegocjował umieszczenie w umowie zapisu, zgodnie z którym brak szkody wykluczy obowiązek zapłaty kary umownej.

Dyskusyjna niekonsekwencja

Adwokat Kamil Wasilewski, prowadzący własną kancelarię, zwraca z kolei uwagę na niekonsekwencję ustawodawcy. Z jednej bowiem strony z art. 483 KC wynika możliwość zawarcia przez strony w umowie postanowienia, zgodnie z którym naprawienie szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania niepieniężnego nastąpi przez zapłatę określonej sumy. Z literalnego brzmienia tego przepisu kodeksu cywilnego wynika zatem, że wierzyciel żądając zapłaty kary umownej przez dłużnika, musi uprzednio ponieść szkodę. Z drugiej strony mamy art. 484 par. 1 KC i orzecznictwo SN, zgodnie z którym dopuszcza się możliwość naliczenia przez wierzyciela kary umownej bez powstania szkody.

– Moim zdaniem stanowisko SN jest błędne – twierdzi Kamil Wasilewski. Uzasadnia, że kara umowna ma w zamyśle stron zazwyczaj zastępować odszkodowanie lub je uzupełniać. – Mówiąc krótko, kara umowna ma w konsekwencji doprowadzić do naprawienia w całości lub części szkody powstałej po stronie wierzyciela. W związku z tym w razie wykazania, że wierzyciel nie poniósł żadnej szkody, kara umowna nie powinna zostać mu zasądzona przez sąd – uważa adwokat.

Za niepłacenie w terminie zastrzec kary nie można

Zgodnie z art. 483 kodeksu cywilnego można zastrzec w umowie, że naprawienie szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania niepieniężnego nastąpi przez zapłatę określonej sumy. Jest to kara umowna. Co zatem kluczowe − może zostać naliczona wyłącznie w przypadkach, gdy mamy do czynienia ze zobowiązaniem niepieniężnym. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego pojęcie to należy rozumieć szeroko (np. wyrok SN z 28 maja 2014 r., sygn. akt I CSK 345/13). Modelowymi przykładami takiego zobowiązania będą obowiązek wydania przedmiotu najmu lub sprzedaży, zobligowanie się do wykonania prac w określonym terminie czy dostawa towaru w ustalonym terminie.

Przez wiele lat wątpliwości budziło, czy można zastrzec karę umowną na wypadek niepłacenia przez zamawiającego w terminie. Część sądów uznawała, że nic nie stoi nie przeszkodzie, by obciążyć dodatkowo dłużnika, skoro nie wywiązywał się ze swojego obowiązku płacenia na czas. Ale byli też sędziowie uznający, że wystarczającą sankcją za zwłokę są odsetki, a nie kara umowna. Sprawę niedawno rozstrzygnął SN − w uchwale w składzie powiększonym z 20 listopada 2019 r. (sygn. akt III CZP 3/19) stanął na stanowisku, że art. 483 KC ma charakter bezwzględnie obowiązujący i nie przewiduje innych konsekwencji dotyczących umieszczenia w umowie postanowienia, które jest bezskuteczne z mocy ustawy. Tego rodzaju postanowienie jest bezwzględnie nieważne. SN uznał tym samym, że niewłaściwa była koncepcja, że z chwilą odstąpienia od umowy powstaje między stronami zobowiązanie, o jakim stanowi art. 494 KC Przepis ten brzmi: „Strona, która odstępuje od umowy wzajemnej, obowiązana jest zwrócić drugiej stronie wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy, a druga strona obowiązana jest to przyjąć. Strona, która odstępuje od umowy, może żądać nie tylko zwrotu tego, co świadczyła, lecz również na zasadach ogólnych naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania”. I takie zobowiązanie nie ma już charakteru pieniężnego.

W praktyce osłabia to pozycję wykonawców wobec zamawiających. W wielu przypadkach to właśnie zagrożenie zapłaty kary umownej mobilizowało do płatności w terminie, a nie odsetki, które są niewysokie.

Uchwała ta ma największe znaczenie w branży budowlanej. Ale nie tylko. Zdaniem ekspertów może ona zmienić oblicze rynków franczyzy, nowoczesnych technologii i najmu. Standardem na rynku franczyzy było np., że duże sieci handlowe występujące jako franczyzodawcy mają w umowach zastrzeżoną karę umowną na wypadek niepłacenia w terminie. Często przekracza ona wielokrotnie wysokość powstałego zadłużenia. Do niedawna naliczano w ten sposób drakońskie opłaty od małych przedsiębiorców-franczyzobiorców. W świetle uchwały SN jest to już niemożliwe. ©℗

Iwo Klisz zwraca uwagę, że przyjęcie bezwzględnego obowiązku zapłaty przez dłużnika określonej kwoty tytułem kary umownej na wypadek określonego zachowania, czy czasem nawet określonego zdarzenia, przy wystąpieniu określonych okoliczności może być instrumentem nadużyć, a sposób ich wykorzystania – budzić moralny sprzeciw. Będzie tak w szczególności w tych przypadkach, gdy treść umowy narzucana jest przez silniejszą stronę stosunku prawnego. – Dla przykładu warto wskazać, że przy inwestycjach budowlanych prowadzonych w ramach zamówień publicznych prawdziwą plagą jest przerzucanie wszelkich pojawiających się problemów na generalnego wykonawcę, który zagrożony jest wysoką karą umowną za jakiekolwiek opóźnienie prac, nawet powstałe bez jego winy – wskazuje mec. Klisz. I podkreśla, że w takich sytuacjach wentylem bezpieczeństwa są zasady dotyczące miarkowania kary umownej. Zapewniają one możliwość rozważenia w toku procesu wszystkich okoliczności sprawy i odpowiedniego zmniejszenia przewidzianych kar nawet do poziomu kilku procent zastrzeżonej umownie kwoty. – W omawianym przez nas wyroku słusznie wskazano, że katalog okoliczności miarkowania kary jest otwarty. Sąd może brać pod uwagę nie tylko stopień realizacji umowy czy ogólnie pojęte nadmierne wygórowanie kary umownej. W grę może wchodzić także wartość poniesionej szkody, brak winy dłużnika lub jej niewielki zakres, stosunek pomiędzy wartością kary a wysokością wynagrodzenia strony obowiązanej do jej zapłaty czy też zakaz traktowania kary umownej jako źródła wzbogacenia wierzyciela – wylicza Iwo Klisz. ©℗

Marzena Sosnowska

Patryk Słowik

Joanna Pieńczykowska

Nowa Platforma e-Zamówienia a pełna elektronizacja zamówień publicznych od 1.1.2021 r.

Wynika z niego, że do postępowań o udzielenie zamówienia, prowadzonych przez zamawiających innych niż centralny zamawiający, o którym mowa w art. 15b ust. 1 ZamPublU, których wartość jest mniejsza niż progi unijne, wszczętych w okresie od 18.10.2018 r. do 31.12.2020 r. (tzw. okresie przejściowym) przepisów rozporządzenia nie stosuje się, z wyjątkiem przypadku, gdy zamawiający dopuścił możliwość komunikacji zamawiającego z wykonawcami przy użyciu środków komunikacji elektronicznej w sposób określony w dziale I w rozdziale 2a ZamPublU.

Obecnie wielu zamawiających korzysta z bezpłatnego miniPortalu, który miał być narzędziem tymczasowym, oddanym do użytku tylko w okresie przejściowym, do chwili powstania docelowej platformy e-Zamówienia. Niestety pierwotnie planowana nie powstała, ponieważ wykonawca, który ją tworzył, nie podołał zadaniu i rozwiązano z nim umowę. Podjęto kolejną „próbę” w kierunku stworzenia platformy e-Zamówienia, zmienionej koncepcyjnie, lecz wciąż, mając na celu zapewnienie większej dostępności systemu teleinformatycznego, zwłaszcza do składania ofert w postaci elektronicznej z kwalifikowanym podpisem elektronicznym.

We wrześniu 2019 r. UZP wszczął postępowanie na zaprojektowanie, budowę i wdrożenie platformy e-Zamówienia wraz z usługą nadzoru autorskiego nad jej eksploatacją w okresie stabilizacji oraz usługą utrzymania przez okres 12 miesięcy. Niestety może okazać się, że platforma nie powstanie na czas, tj. aby zacząć działać 1.1.2021 r., ponieważ procedura wyłonienia wykonawcy przedłuża się. W dniu 21.1.2020 r. UZP, wypełniając wyrok KIO z 20.1.2020 r. (KIO 2469/19, KIO 2473/19) będący wynikiem odwołania wniesionego przez wykonawców Portal PZP Sp. z o.o. oraz Pentacomp System Informatyczne S.A., unieważnił czynność wyboru oferty najkorzystniejszej z 25.11.2019 r. oraz na podstawie art. 89 ust. 1 pkt 2 oraz art. 89 ust. 1 pkt 4 ZamPublU dokonał odrzucenia oferty wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego European Dynamics Luxembourg SA z siedzibą w Luksemburgu i European Dynamics SA. Krajowa Izba Odwoławcza uznała bowiem, że treść oferty nie odpowiada treści SIWZ w zakresie zaoferowania przez wykonawcę usług chmurowych EDHS oraz że oferta zawiera rażąco niską cenę w stosunku do przedmiotu zamówienia.

Powyższe stawia pod znakiem zapytania, czy w związku z opóźnieniami planowana na 1.1.2021 r. pełna elektronizacja co do zasady wszystkich polskich postępowań o zamówienie publiczne prowadzonych na podstawie przepisów ZamPublU zostanie ponownie odłożona w czasie.

Dotacja pobrana w nadmiernej wysokości w wyniku aktualizacji październikowej

JST nie może domagać się zwrotu pobranej dotacji w nadmiernej wysokości (pozostającej ponad 25% średniej arytmetycznej części dotacji przekazanych na ucznia, wychowanka).

Zgodnie z art. 43 ust. 5 FinZadOśwU obowiązującym od 1.1.2018 r. w przypadku wyrównywania kwoty dotacji, o której mowa w art. 15-21, art. 25 ust. 1-4 i 8, art. 26 ust. 1, 2 i 8, art. 28-30, art. 31 ust. 1, art. 40 i art. 41 ww. ustawy, zgodnie z art. 43 ust. 4 FinZadOśwU, średnia arytmetyczna kolejnych przekazywanych części dotacji odpowiednio na dziecko objęte wczesnym wspomaganiem rozwoju, ucznia, wychowanka, uczestnika zajęć rewalidacyjno-wychowawczych lub słuchacza kwalifikacyjnego kursu zawodowego, począwszy od pierwszego dnia obowiązywania zaktualizowanej kwoty dotacji, może zwiększyć się maksymalnie o 50% albo zmniejszyć się maksymalnie o 25% średniej arytmetycznej części dotacji przekazanych odpowiednio na dziecko objęte wczesnym wspomaganiem rozwoju, ucznia, wychowanka, uczestnika zajęć rewalidacyjno-wychowawczych lub słuchacza kwalifikacyjnego kursu zawodowego od początku roku budżetowego do dnia poprzedzającego pierwszy dzień obowiązywania zaktualizowanej kwoty dotacji. Należy zauważyć, iż przepisy dotyczące aktualizacji podstawowej kwoty dotacji (art. 78d ust. 2 OświatU) obowiązujące przez 1.1.2018 r. przewidywały możliwość pomniejszenia dotacji o całą kwotę nadpłaconej od początku roku dotacji, ponieważ nie zawierały ograniczenia jakie istnieje obecnie w art. 43 ust. 5 FinZadOśwU. Ponadto zgodnie z definicją zawartą w art. 252 ust. 3 FinPubU, dotacjami pobranymi w nadmiernej wysokości są dotacje otrzymane w wysokości wyższej niż określona w odrębnych przepisach. Należy tutaj wskazać, iż przepis art. 43 ust. 5 ustawy o finansowaniu zadań oświatowych ogranicza możliwość zmniejszenia dwóch ostatnich rat dotacji.

Biorąc powyższe pod uwagę, jeżeli JST prawidłowo dokonało aktualizacji październikowej, a następnie zachowało się zgodnie z dyspozycją art. 43 ust. 5 ustawy o finansowaniu zadań oświatowych brak będzie podstaw do twierdzenia, iż pozostała część dotacji (pozostająca ponad 25 % średniej arytmetycznej części dotacji przekazanych na ucznia, wychowanka) jest dotacją pobraną w nadmiernej wysokości. Wg autora brak będzie również podstaw do domagania się zwrotu tej kwoty. Zgodnie z uzasadnieniem (druk nr 1837) projektu FinZadOśwU wprowadzenie przepisu (art. 43 ust. 5 FinZadOśwU) miało na celu uniemożliwianie zbyt dużego spadku (a także zbyt dużego wzrostu) miesięcznej kwoty dotacji na ucznia w wyniku aktualizacji kwot dotacji.

Usługa Twój e-PIT zmiany w rozliczeniach za 2019 r.

Ministerstwo Finansów informuje, że wszystkie udostępnione w usłudze Twój e-PIT opcje są wielokrotnie testowane i w razie potrzeby na bieżąco korygowane 24h/dobę, 7 dni w tygodniu. Wszystkie wpływające zgłoszenia są analizowane i możliwie jak najszybciej rozwiązywane.

Ponadto ostrzega przed fałszywymi e-mailami, które zawierają informacje o pomyślnie wysłanych zeznaniach do systemu e-Deklaracje MF.

Ważne

Ministerstwo Finansów i KAS nie wysyłają do podatników żadnych e-maili podczas składania zeznań podatkowych.

Ministerstwo informuje o wojewódzkich infoliniach PIT

Na stronie internetowej Ministerstwa Finansów https://www.gov.pl/web/finanse/wojewodzkie-infolinie-pit–dodatkowa-pomoc-kas-dla-podatnikow

zamieszono następujące informacje:

Numery telefonów wojewódzkich infolinii PIT:

– Białystok: +48 538 632 162

– Bydgoszcz: +48 (52) 58 56 131

– Gdańsk: +48 (58) 30 02 432

– Katowice: +48 (32) 35 81 842

– Kielce: +48 (41) 36 42 610

– Kraków: +48 (12) 25 47 621

– Lublin: +48 (81) 45 22 595

– Łódź: +48 538 814 880

– Olsztyn: +48 (89) 53 24 015

– Opole: +48 (77) 42 50 630

– Poznań: +48 (61) 85 86 345

– Rzeszów: +48 (17) 85 03 670

– Szczecin: +48 (91) 48 03 741, +48 (91) 48 03 484

– Warszawa: +48 (22) 51 04 868 (dot. rozliczenia PIT), +48 (22) 51 04 888 (dot. usługi Twój e-PIT)

– Wrocław: +48 (71) 36 52 544; +48 (71) 36 52 531; +48 (71) 36 52 553

– Zielona Góra: +48 660 557 015

Informacje i pomoc w zakresie składania zeznań rocznych

Zobacz gdzie jeszcze znajdziesz informacje i pomoc w zakresie składania zeznań rocznych, w tym usługi Twój e-PIT i e-Deklaracji:

Infolinia Krajowej Informacji Skarbowej (KIS)

– 22 330 03 30 (z telefonów komórkowych)

– 801 055 055 (z telefonów stacjonarnych)

– +48 22 330 03 30 (z zagranicy)

E-mail

– pomoc techniczna ws. usługi Twój e-PIT – [email protected]

– pomoc techniczna przy obsłudze systemu e-Deklaracje – [email protected]

– formularz do kontaktu z KIS

Strona podatki.gov.pl

Na stronie podatki.gov.pl znajdziesz wszystkie informacje potrzebne do rozliczenia PIT w usłudze Twój e-PIT, m.in. infografiki „Krok po kroku” i broszury informacyjne.

Urzędy skarbowe

– w każdym US dostępne są ulotki informacyjne o usłudze Twój e-PIT

– przygotowano prawie 600 stanowisk komputerowych z dostępem do internetu we wszystkich US, przy których podatnicy otrzymają pomoc w rozliczeniu

Media społecznościowe

O wszystkich działaniach związanych z akcją PIT 2020 informujemy na profilu FB akcji, a także na profilach MF i KAS na Twitterze.

Odpowiedzialność biegłego za nierzetelną opinię

Opis stanu faktycznego

Powód J.S. wystąpił do Sądu Okręgowego w Gliwicach z pozwem, w którym domagał się zasądzenia od pozwanej I.K. kwoty 80 000 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem częściowego odszkodowania za szkodę, jaką wyrządziła mu pozwana sporządzając fałszywą opinię dla potrzeb postępowania sądowego. Uzasadniając swe żądanie powód podał, że był stroną umowy, na podstawie której spółka (…) S.A. wykonywała prace budowlane w należącej do niego nieruchomości budynkowej, gdzie zamierzał prowadzić działalność gospodarczą. Ponieważ prace zostały wykonane niezgodnie ze sztuką budowlaną, powód odmówił odbioru obiektu i zapłaty wynagrodzenia, w następstwie czego spółka (…) wystąpiła na drogę sądową i zażądała zasądzenia kwoty 388 532,70 zł wraz z odsetkami i kosztami procesu.

Orzekający w tej sprawie Sąd Okręgowy w Gliwicach oparł się na opinii pozwanej, która jako biegła wbrew faktom potwierdziła zgodność wykonanych prac ze sztuką budowlaną oraz projektem. W konsekwencji powództwo spółki (…) zostało uwzględnione w całości, oddalono natomiast powództwo wzajemne powoda, także jego apelacja została oddalona. W toku eksploatacji nieruchomości zaczęły się jednak ujawniać poważne wady wykonanych prac budowlanych, skutkujące między innymi uchyleniem udzielonego pozwolenia na budowę i pozwolenia na kontynuowane robót oraz zgody na zmianę sposobu użytkowania nieruchomości, w sprawie nieruchomości interweniowały także organy nadzoru budowlanego. Ostatecznie nieruchomość została zbyta w ramach postępowania egzekucyjnego, w którym spółka (…) na podstawie uzyskanych wyroków otrzymała kwotę 989 983,52 zł. Powód twierdził, że jest to kwota nienależna ponieważ gdyby nie wadliwa opinia pozwanej, jej zasądzenie i wyegzekwowanie nie miałoby miejsca, przy czym wywodził, że do powstania szkody doszło w dniu 9.3.2008 r., kiedy to przysądzono własność nieruchomości na rzecz nabywcy licytacyjnego.

Pozwana domagała się oddalenia powództwa i zasądzenia kosztów procesu. Zarzuciła, że biegły nie jest samodzielnym bytem procesowym, a za jego działania na zasadzie art. 430 KC odpowiada organ procesowy, który zlecił mu dokonanie czynności. Zakwestionowała także, by w sprawie powstały przesłanki jej odpowiedzialności deliktowej, a niezależnie od tego podniosła zarzut przedawnienia roszczenia.

Wyrokiem z 17.12.2012 r. Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił powództwo i orzekł o kosztach procesu. Apelację od tego orzeczenia oddalił Sąd Apelacyjny w Katowicach wyrokiem z 13.11.2013 r. i orzekł o kosztach postępowania odwoławczego. Przyjmując, że powód dochodził roszczenia na podstawie art. 415 KC, Sądy obu instancji stwierdziły, że nie wykazał on bezprawności działania pozwanej i jej winy, stanowiących niezbędne przesłanki odpowiedzialności deliktowej. Niezależnie od tego za zasadny uznały podniesiony przez pozwaną zarzut przedawnienia roszczenia na skutek upływu terminu przewidzianego w art. 442 KC. W ocenie Sądu Apelacyjnego w sprawie nie miał zastosowania art. 4421 § 2 KC, gdyż pozwanej nie można przypisać zbrodni lub występku.

Na skutek skargi kasacyjnej powoda wyrok Sądu Apelacyjnego został uchylony, a sprawę przekazano do ponownego rozpoznania z zaleceniem uzupełnienia postępowania dowodowego o przeprowadzenie dowodu z opinii instytutu na okoliczność zarzuconej opinii wady, polegającej na tym, że – zdaniem kwestionującego opinię – nie odpowiadała ona rzeczywistemu stanowi rzeczy. Sąd Najwyższy wskazał, że ocena zasadności tego zarzutu, opartego na dwóch prywatnych opiniach rzeczoznawców, wymaga wiadomości specjalnych. Sąd Najwyższy wskazał również, że bez wspomnianego dowodu przedwczesna byłaby też ocena dotycząca kwestii przedawnienia dochodzonego roszczenia na podstawie art. 4421 § 2 KC. Sąd Najwyższy podał, że zarzucona przez skarżącego wada wydanej przez pozwaną opinii, stanowiąca, jego zdaniem, przyczynę szkody, może stanowić przestępstwo przewidziane w art. 233 § 4 KK lub 271 § 1 KK i ocena spornej kwestii przedawnienia dochodzonego roszczenia na podstawie art. 4421 § 2 KC wymaga jednak uwzględnienia całego materiału sprawy, zgromadzonego po jego uzupełnieniu. Z tych właśnie przyczyn, celem rozpoznania istoty sprawy, Sąd Apelacyjny w ponownym postępowaniu uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu. W toku postępowania przed tym sądem na podstawie art. 60 § 1 KPC do sprawy przystąpił Prokurator, który poparł stanowisko powoda.

Po ponownym rozpoznaniu sprawy wyrokiem z 26.4.2018 r. Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił powództwo. Wyrok w całości zaskarżył powód i Prokurator. Sąd Apelacyjny po rozpoznaniu sprawy zmienił wyrok Sądu I instancji w ten sposób, że zasądził od pozwanej na rzecz powoda kwotę 80 000 zł.

Z uzasadnienia Sądu

Odnosząc powyższe rozważania do niniejszej sprawy należy w pierwszej kolejności stwierdzić, że pozwana będąc stałym biegłym sądowym i złożywszy uprzednio przyrzeczenie zobowiązujące do wykonywania funkcji z całą sumiennością i bezstronnością, miała świadomość ciążących na niej obowiązków. Znała także swoje obowiązki w sprawie II C 70/01 ponieważ zostały one określone w tezie dowodowej. Winna zatem podjąć wszystkie możliwe, a zarazem konieczne czynności tak, aby udzielić odpowiedzi na postawione jej pytanie w sposób odpowiadający standardom wiedzy budowlanej. Obowiązków tych pozwana nie dopełniła. W opinii Politechniki (…) wskazano szereg uchybień w zakresie prawidłowości wykonywania robót i ich zgodności z projektem, które zostały przez biegłą pominięte, choć były zauważalne bez konieczności wykonywania prac odkrywkowych. (…) Jak w skazano w opinii Politechniki (…), biegła w zakresie wydanej opinii pominęła szereg zagadnień, które były istotne z uwagi na możliwość dokonania odbioru budynku, a powinny być jej znane z uwagi na fakt, że były przedmiotem sporu pomiędzy wykonawcą i inwestorem. Ponadto nie dokonała ona żadnej oceny jakości wykonanych prac i ich zgodności ze sztuką budowlaną. Szereg tych prac mógł budzić zastrzeżenia i biegła mogła również to zauważyć w dacie sporządzenia opinii. Część wad mogła zostać ujawniona gdyby biegła skorzystała z istniejących klap rewizyjnych, pozwalających bez przeprowadzenia prac odkrywkowych dokonać sprawdzenia poprawności wykonania stropów na piętrze budynku głównego i oficyny, albo gdyby dokonała odkrywek lub skorzystała z nieinwazyjnych metod badawczych. Pozwana nie wykonała żadnej z wymienionych czynności, ani nie sygnalizowała Sądowi Okręgowemu konieczności ich wykonania, choć wiedziała o wycofaniu przez kierownika budowy oświadczenia o zgodności wykonanego obiektu z projektem, a nadto wiedziała o odstępstwie w zakresie wykonania stropu i zmianie przeznaczenia pomieszczeń. Wszystkie te okoliczności prowadzą do wniosku, że biegła, będąca specjalistą w dziedzinie budownictwa, świadomie pominęła dostępne jej informacje istotne dla sporządzenia opinii. Sformułowała jednak kategoryczne wnioski o tym, że wykonane prace były zgodne ze sztuką budowlaną, a odmowę odbioru obiektu oceniła jako niezasadną.

Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że działając w opisany wyżej sposób pozwana co najmniej godziła się na to, że wnioski przedstawione w jej opinii nie są prawdziwe. Nie można bowiem inaczej ocenić pominięcia takich niezgodności z projektem i ze sztuką budowlaną, które dla eksperta były oczywiste i łatwo dostrzegalne, a które wraz z innymi znanymi biegłej faktami prowadziły do wniosków całkowicie przeciwnych, niż zawarte w opinii. Biegła zrezygnowała z przeprowadzenia dostępnych jej czynności badawczych, choć stan nieruchomości wskazywał na poważne wady wykonawstwa i tym bardziej przemawiał za koniecznością rzetelnego sprawdzenia obiektu w każdym niezbędnym aspekcie, a następnie przedstawiła Sądowi swe stanowisko o prawidłowości wykonania prac i ich zgodności z projektem. Musiała więc – jako specjalista – mieć świadomość, że opinia okaże się fałszywa i na to się godziła. Tym samym dopuściła się przestępstwa z art. 233 § 4 KK, popełnionego z zamiarem ewentualnym. Brak okoliczności, które mogłyby świadczyć o celowym formułowaniu przez pozwaną wniosków sprzecznych z treścią analizowanych dokumentów jest o tyle bez znaczenia, że ponieważ także Sąd Apelacyjny nie przyjął celowego działania pozwanej (z zamiarem bezpośrednim), lecz z zamiarem ewentualnym. Oceny tej nie zmienia fakt, że biegła wskazywała na brak istotnych dokumentów, skoro po pierwsze, mimo tego braku jej wnioski zostały sformułowane kategorycznie i definitywny, a po wtóre, sama biegła wskazywała, że dokumenty te są konieczne dla weryfikacji przedłożonych kosztorysów.

Ustalenie, że działanie pozwanej spełniało znamiona występku z art. 233 § 4 KK było wystarczające dla zastosowania terminu przedawnienia, o jakim mowa w art. 4421 § 2 KC i zarazem czyniło zbędnym badanie czy w sprawie zaistniały również przesłanki do stwierdzenia, że zachowanie to wyczerpało również znamiona czynu z art. 271 § 1 KK Termin przedawnienia, wynoszący 20 lat, bez wątpienia nie upłynął od daty popełnienia przestępstwa (tj. sporządzenia opinii) do chwili wystąpienia z pozwem (styczeń 2012 r.).

W ocenie Sądu zachowanie pozwanej w związku ze sporządzeniem opinii bezsprzecznie spełniało przesłanki uzasadniające jej odpowiedzialność deliktową. Ustalone uchybienia świadczyły o naruszeniu przez nią wymogów stawianym biegłym, które sprowadzające się do oczekiwania, że opinia zostanie sporządzona z całą sumiennością i bezstronnością (art. 282 § 1 KPC), zgodnie z zasadami wiedzy i standardami badawczymi obwiązującymi w dziedzinie, której dotyczy opinia. W uzasadnieniu orzeczenia podkreślono także, że biegła sporządziła fałszywą opinię. Niewątpliwie także sporządzenie fałszywej opinii pozostawało w adekwatnym związku przyczynowym z poniesieniem przez powoda szkody. Opinia stanowiła bowiem najważniejszy dowód w sprawie z powództwa o zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane, z którym wystąpiła spółka.

0114-KDIP4-1.4012.29.2019.3.AK – Interpretacja indywidualna z dnia 27-02-2020

Opodatkowanie podatkiem VAT kwoty nagród otrzymywanych w Konkursie oraz sposób ustalenia podstawy opodatkowania

Zbieg dwóch zwolnień z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi

Tak, w zbiegu zwolnień należy pomniejszyć obliczoną opłatę o kwotę zwolnienia z tytułu kompostowania, a następnie pomniejszyć o 50% tytułem zwolnienia dla właścicieli nieruchomości, na których zamieszkują rodziny wielodzietne.

Opis sytuacji

Gmina stosownie do zapisów znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach określiła wysokość zwolnienia z tytułu samodzielnego zagospodarowania odpadów komunalnych ulegających biodegradacji. Od 2013 r. mieszkańcy gminy posiadający gminną Kartę Dużej Rodziny 3+ (nie ogólnopolską) mogą korzystać z uprawnienia do ulgi w wysokości 50% w opłatach za gospodarowanie odpadami komunalnymi. W gminie obowiązuje następująca metoda obliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi: stawka x liczba osób zamieszkujących daną nieruchomość.

Komentarz

W gminie, o której mowa w pytaniu opłata za gospodarowanie odpadami komunalnymi stanowi iloczyn liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość oraz stawki opłaty, co odpowiada metodzie określonej w art. 6j ust. 1 pkt 1 ustawy z 13.9.1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010 ze zm.; dalej: CzystGmU).

W myśl art. 6k ust. 4 CzystGmU rada gminy, w drodze uchwały, może zwolnić w całości lub w części z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi właścicieli nieruchomości, na których zamieszkują mieszkańcy, w części dotyczącej gospodarstw domowych, w których dochód nie przekracza kwoty uprawniającej do świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej, lub rodziny wielodzietne. Gmina skorzystała z uprawnienia do zwolnienia w 50% części z opłaty właścicieli nieruchomości, na których zamieszkują rodziny wielodzietne.

W myśl art. 6k ust. 4a CzystGmU rada gminy, w drodze uchwały, zwalnia w części z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi właścicieli nieruchomości zabudowanych budynkami mieszkalnymi jednorodzinnymi kompostujących bioodpady stanowiące odpady komunalne w kompostowniku przydomowym, proporcjonalnie do zmniejszenia kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z gospodarstw domowych. Gmina podjęła stosowną uchwałę. W pytaniu nie wskazano poziomu tego zwolnienia z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Biorąc pod uwagę, że zwolnienie to ma być proporcjonalne do zmniejszenia kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z gospodarstw domowych, będzie to zwolnienie kwotowe na poziomie kilku złotych. Gmina ma obowiązek określić to zwolnienie w sposób precyzyjny, co oznacza wskazanie kwoty zwolnienia odpowiadającej przyjętej metodzie ustalania tej opłaty, w tym przypadku od mieszkańca.

Oznacza to, że proponowany sposób obliczenia opłaty będzie prawidłowy jeżeli:

Interwencja uboczna uczestnika postępowania skargowego

Z jednej strony wskazuje się, że wykonawca, który nie wniósł własnego odwołania, lecz przystąpił do postępowania odwoławczego, w postępowaniu wywołanym wniesieniem skargi do sądu okręgowego ma status interwenienta ubocznego, bez konieczności zgłaszania wstąpienia do sprawy na podstawie art. 77 KPC. Ten pogląd został utrwalony na podstawie uchwały SN z 7.12.2007 r. (sygn. akt III CZP 123/07, Legalis). W uchwale tej SN stwierdził: „Jeżeli jednak wziąć pod uwagę, że postępowanie wywołane wniesieniem skargi ma na celu szybkie rozstrzygniecie sprawy oraz zapewnienie ochrony praw wszystkich stron i uczestników tego postępowania, to wymaganie, aby wykonawca, który otrzymał wyrok zespołu arbitrów oraz odpis skargi i zgłosił się na rozprawę przed sądem, jeszcze dodatkowo złożył pisemną interwencję, jest nadmiernym formalizowaniem postępowania przed sądem i może być wykorzystywane do przedłużania tego postępowania oraz pozbawiać w efekcie takiego wykonawcę, należnego mu miejsca w procesie. Skoro ustawodawca, w celu przyspieszenia postępowania odwoławczego zezwala wykonawcy, aby przystąpił on do niego w sposób uproszczony (art. 184 ZamPublU), to podobnie należy traktować takiego wykonawcę w procesie przed sądem. Mając na uwadze, że w postępowaniu odwoławczym złożył on już pismo, z którego wynika, którą stronę i dlaczego popiera, wystarczy, że w procesie przed sądem zgłosi, iż dalej chce występować w tym samym charakterze. Wymaganie od niego w tej sytuacji, aby jego udział w procesie zależał od tego, czy złożył formalne pismo zatytułowane interwencja uboczna, jest nadmiernym formalizowaniem procesu wywołanego wniesieniem skargi i umożliwia jedynie kwestionowanie jego sytuacji procesowej albo przedłużanie procesu, w celu rozpoznania złożonej na rozprawie interwencji wykonawcy”[1]. Podobny pogląd wyraził również SO we Wrocławiu w wyr. z 14.7.2011 r. (X Ga 213/11, Legalis): „Nadto podkreślić należy, iż ustawa – Prawo zamówień publicznych nie przesądza statusu procesowego wykonawców, którzy przystąpili do postępowania odwoławczego. Skoro jednak zarazem wymaga od nich wskazywania interesu w przystąpieniu do tego postępowania oraz nakazuje doręczać im orzeczenie (art. 196 ust. 5), to tym samym ich status powinien być zbliżony do statusu strony. Interwenientom służy inicjatywa dowodowa (zob. art. 190 ust. 1) i możliwość odnoszenia się do dowodów przeprowadzanych przez stronę przeciwną, a także prawo wniesienia skargi na orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej (art. 198a ust. 1). Wskazany artykuł 198a ust. 1 PrZamPubl rozstrzyga zagadnienie legitymacji do wniesienia skargi. Zgodnie z tym przepisem skarga służy stronom postępowania odwoławczego oraz uczestnikom tego postępowania, czyli interwenientom ubocznym przystępującym do postępowania odwoławczego w trybie art. 185 ust. 2 PrZamPubl. Innymi słowy nabycie przez daną stronę przymiotu uczestnika w ramach toczącego się przed KIO postępowania odwoławczego rozciąga się w skutkach na postępowanie przed Sądem i nie ma żadnych podstaw normatywnych, aby strona taka w ramach czynności dodatkowych (jak twierdzi przeciwnik skargi przez zgłoszenie interwencji ubocznej) ponownie musiała ubiegać się o zaliczenie jej do kręgu podmiotów, którym przysługuje prawo wniesienia skargi od orzeczenia KIO – abstrahując od okoliczności, iż kwestia ta wprost została uregulowana w art. 198a ust. 1 PrZamPubl”.

Z kolei SO w Olsztynie z 5.10.2009 r. (IX Ca 661/09, niepubl.) wskazał, że” „postępowanie inicjowane skargą do sądu jest postępowaniem dwustronnym, opartym na strukturze typu procesowego. Stroną postępowania jest skarżący, którym może być również zamawiający oraz przeciwnik skargi (odwołujący się wykonawca albo zamawiający). Przepisy ustawy – Prawo zamówień publicznych nie dają podstawy do konstruowania postępowania ze skargi jako postępowania, w którym występuje mnogość stron. W konsekwencji nie ma dostatecznego argumentu na rzecz poglądu, że przeciwnikiem skargi (…) jest także wykonawca, który zgłosił przystąpienie do postępowania odwoławczego po stronie przeciwnika skargi. Wykonawca, który zgłosił przystąpienie do postępowania odwoławczego staje się uczestnikiem tego postępowania. Byłoby nadmiernym uproszczeniem przyjmowanie, że jest on interwenientem ubocznym w postępowaniu skargowym. Zgłoszenie przystąpienia podyktowane jest interesem prawnym wykonawcy zgłaszającego swoje przystąpienie, niekoniecznie tożsame z interesem prawnym strony, do której przystępuje. Przystępujący wykonawca działał we własnym interesie i zajmuje samodzielną pozycję w postępowaniu. Nie jest więc tylko pomocnikiem strony, do której przystąpił” – por. uchw. SN z 24.2.2009 r. (III CZP 147/08, MoP 2009, Nr 16, poz. 890)[2].

W rzeczywistości sposób dopuszczenia uczestnika postępowania odwoławczego do udziału w postępowaniu przed sądem, będzie zależał od praktyki danego sądu. Z ostrożności autorka niniejszego opracowania rekomenduje oznaczanie w główce skargi do sądu podmiotów mających występować w postępowaniu w charakterze interwenientów ubocznych, a którzy wcześniej przystąpili do postępowania odwoławczego po stronie odwołującego lub zamawiającego. To sąd rozpoznający skargę ostatecznie zdecyduje, czy taki sposób jest wystarczający, czy też formalnie konieczne będzie zgłoszenie interwencji ubocznej w trybie art. 77 § 1 KPC.

Na marginesie należy zaznaczyć, że w charakterze interwenienta ubocznego do postępowania skargowego mogą też wstąpić inne podmioty, tj. Prezes UZP, organizacja zrzeszająca wykonawców czy też inni wykonawcy, którzy nie byli uczestnikami postępowania przed KIO. W tym jednak przypadku art. 77 § 1 KPC będzie miał pełne zastosowanie. To oznacza, że taki podmiot musi zgłosić swoje wstąpienie do sprawy na piśmie, zawierające uzasadnienie, jaki ma interes prawny we wstąpieniu i do której ze stron przystępuje.

[1] Zob. także: J. Pieróg, Prawo zamówień publicznych. Komentarz, 2019, Legalis, oraz M. Sieradzka Prawo zamówień publicznych. Komentar”, 2018, Legalis.

[2]P. Granecki, Prawo zamówień publicznych. Komentarz, 2016, Legalis.