Zanim rząd zrealizuje swoje plany dotyczące weryfikacji samozatrudnionych tzw. testem przedsiębiorcy, może się okazać, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych już teraz wyłapie osoby nadużywające działalności gospodarczej do uzyskiwania wysokich świadczeń z ubezpieczeń społecznych. Orzeczenia Sądu Najwyższego mogą mieć znaczenie dla ponad miliona osób prowadzących obecnie jednoosobowo działalność gospodarczą i niezatrudniających żadnych pracowników.

Duże zmiany

Niezwykle potężne narzędzia wręczył ZUS ostatnio Sąd Najwyższy. W trzech kolejnych wyrokach sędziowie uznali, że ZUS ma pełne prawo kwestionować wysokość składek płaconych przez samozatrudnionego, szczególnie gdy w krótkim czasie po założeniu działalności okazuje się, że świeżo upieczona bizneswoman jest w ciąży i zgłasza się do ZUS po wypłatę wysokiego zasiłku. Najpierw chorobowego na zagrożoną ciążę, a potem macierzyńskiego przez 12 miesięcy po porodzie.

– Trudno powiedzieć, czy rozstrzygnięcia te wytyczą nową linię orzeczniczą sądów. Niewątpliwie świadczą o tym, że SN dostrzega problem nadużyć. Odpowiedzialny jest za nie brak pełnej kontroli tytułu ubezpieczenia społecznego wynikającego z podjęcia działalności gospodarczej, w tym podstaw wymiaru składek zmierzających wprost do uzyskania nienależnie zawyżonych świadczeń z ubezpieczenia chorobowego – mówi Anna Cicherska, radca prawny z Departamentu LegislacyjnoPrawnego Centrali ZUS w Warszawie. – Swoboda prowadzenia działalności gospodarczej jest niekwestionowanym uprawnieniem przedsiębiorców, jednak nie może ona prowadzić do nadużyć w sferze ubezpieczeń społecznych, a z takimi mamy do czynienia, gdy głównym celem podjęcia działalności gospodarczej jest ubezpieczenie społeczne i zapewnienie, nawet przez wiele lat, stałego dochodu w postaci wysokich świadczeń ubezpieczeniowych kosztem pozostałych uczestników systemu – dodaje.

Sędziowie SN uznali, że „manipulacyjne zawyżenie podstawy wymiaru oczekiwanych świadczeń z ubezpieczenia społecznego może być uznane za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego lub zmierzające do obejścia prawa ubezpieczeń społecznych”. Sąd Najwyższy zmienił w ten sposób określoną ponad osiem lat temu interpretację przepisów ubezpieczeniowych (uchwała z 21 kwietnia 2010 r., II UZP 1/10), w myśl której ustalanie przez przedsiębiorcę wysokości płaconych przez niego składek nie mogło być w żaden sposób kwestionowane przez ZUS.

Problemy przy wypłacie

Zmiana podejścia SN to skutek konsekwentnego stanowiska ZUS, który w ostatnich latach odmawiał wypłaty wysokiego zasiłku, gdy o jego wypłatę starała się kobieta, która działalność gospodarczą założyła tuż przed porodem. Wydawało się, że problem został załatwiony na początku 2017 r., gdy w życie weszły nowe przepisy ograniczające możliwość wyłudzenia zasiłku macierzyńskiego. Po zmianach nie wystarczy już zapłata jednej wysokiej składki, by otrzymać nawet 6–7 tys. zł miesięcznego zasiłku macierzyńskiego. Podwyższone składki (w wysokości około 3,5 tys. zł miesięcznie) trzeba opłacać przez 12 miesięcy. Cały proceder przestał się więc po prostu opłacać. Pytanie, jak ZUS wykorzysta nowe możliwości.

– ZUS nabiera wątpliwości, czy płacone przez przedsiębiorców składki nie są aby za wysokie, dopiero w momencie wypłaty im świadczenia, nigdy wcześniej – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny, ekspert w sprawach ubezpieczeń społecznych. – Uważam, że przedsiębiorcy powinni samodzielnie określać płacone składki i ZUS nie powinien mieć prawa kwestionowania tej decyzji. Kierując się zasadami współżycia społecznego w tym zakresie, można bowiem dojść do wniosku, że jeśli przedsiębiorca przez trzy miesiące nie zarobił ani złotówki, to może wystąpić do ZUS o zwolnienie z obowiązku zapłaty składek.

Sygnatury akt: I UK 208/17, II UK 301/17, II UK 302/17

Opinia dla „rzeczpospolitej”

Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich

Zmiana linii orzeczniczej Sądu Najwyższego i wykorzystanie nowego uprawnienia przez ZUS do obniżania składek płaconych przez przedsiębiorców może doprowadzić do tego, że będą się bali korzystać z uprawnienia do samodzielnego ustalania ich wysokości. W finale najbezpieczniej będzie płacić ustawowe minimum, bo wtedy ZUS raczej tego nie zakwestionuje. Dlatego stawiamy postulat gruntownej zmiany i uzależnienia wysokości płaconych składek od dochodu z działalności gospodarczej. Podstawą do wyliczenia składek byłaby wtedy podzielona na 12 miesięcy połowa zeszłorocznego dochodu takiego przedsiębiorcy. Byłby to bardzo obiektywny wskaźnik do wyliczenia składek, bo wynikający z rozliczenia podatkowego takiego przedsiębiorcy. Firmy, które nie osiągnęły dochodu, płaciłyby minimalną składkę liczoną od 30 proc. minimalnego wynagrodzenia.