Sprawa zaczęła się od pozwu pracownicy, która chciała zasądzenia od ubezpieczyciela pracodawcy kwoty 200 tys. zł odszkodowania oraz 50 tys. zł zadośćuczynienia za wypadek, w wyniku którego straciła rękę.
Pozwane towarzystwo ubezpieczeń nie zgadzało się z żądanymi kwotami uznając, że są one za wysokie. Ponadto ubezpieczyciel wskazywał, że powódka ze swojej winy doprowadziła do wypadku. Te argumenty jednak nie przekonały Sądu Okręgowego, który w znacznej części uznał argumenty skarżącej pracownicy.
Powódka pracowała na dość niebezpiecznym stanowisku operatora stacji przerobu mas formierskich w odlewni metali. Wcześniej, przez wiele lat pracowała jako wiertacz metalu (miała za sobą instruktaż stanowiskowy oraz przeszła szkolenie wstępne BHP), a nową funkcję wykonywała ledwie od kilku dni. Na nowym stanowisku nie miała doświadczenia, a dodatkowo przed podjęciem przez nią pracy, przeszła ledwie krótkie wprowadzenie, podczas którego kierownik produkcji tylko objaśnił jej działanie przycisków sterujących maszyną.
Podczas zmiany poszkodowana kobieta podeszła do taśmy, chcąc ją oczyścić. Znalazła się za blisko maszyny, która wciągnęła jej rękę, miażdżąc ją aż do ramienia.
W protokole powypadkowym powódka została uznana za wyłącznie winną zdarzenia, jednak Państwowa Inspekcja Pracy dopatrzyła się wielu naruszeń przepisów BHP. Sąd I instancji nie uznał jej przyczynienia się do wypadku, mimo że kobieta podpisała protokół powypadkowy. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie kwestionowało swojej odpowiedzialności. Podawało jednak w wątpliwość sens zakupu drogiej protezy, a także całkowitą winę pracodawcy.
Co zdecydował Sąd Apelacyjny? Podtrzymał wyrok z I instancji. Przypomniał, że poszkodowany ma prawo żądać wyłożenia z góry sumy potrzebnej na koszty leczenia. To, jakiej jakości ma być proteza – tania, kosmetyczna czy też zaawansowana technologicznie – wynika z celu odpowiedzialności odszkodowawczej, a jest nim przywrócenie stanu sprzed wypadku.
W dzisiejszych czasach, gdy rozwój technologii pozwala osobom używającym protez na rywalizację sportową na najwyższym poziomie, zaopatrzenie poszkodowanego w protezę najwyższej jakości jest rzeczą normalną. Może to pomóc zmniejszyć dolegliwości bólowe, wstyd, a nawet pomóc w znalezieniu nowej pracy.
Zdaniem Sądu powódka nie przyczyniła się do wypadku. Jej doświadczenie obejmowało inne stanowisko pracy, a przed przystąpieniem do wykonywania nowych obowiązków nie przeszła odpowiedniego szkolenia – w dodatku została dopuszczona do pracy przy maszynie pozbawionej osłon. Dlatego, chociaż zachowanie powódki było nieprawidłowe, to jednak sprawa nie dotyczyła czynności życia codziennego. Sąd nie zgodził się nawet na przypisanie jej niedbalstwa. Wydawało jej się, że położenie ręki na taśmie jest bezpieczne, skoro widziała wcześniej, że tak właśnie postępował kierownik produkcji.